Spektakl, jaki prezydent USA zafundował sojusznikom w Brukseli, przejdzie do historii. Po opuszczeniu kurtyny najważniejsze pytanie brzmi: co dalej z tym Trumpem. A przecież powinniśmy pytać: co dalej z NATO.
Prezydent USA przyjechał na szczyt NATO z zamiarem wywołania awantury i swój plan zrealizował. Jeszcze nie wiadomo, czy podziałało.
Spotkanie przywódców NATO w Brukseli może się okazać ważniejsze niż to w Newport czy Warszawie. Na stole będzie rola i przyszłość Ameryki w Sojuszu, a więc i przyszłość jego samego. A co za tym idzie, strategiczna przyszłość Polski.
Hasło przeniesienia do Polski amerykańskich baz wojskowych jest chwytliwe, ale pozbawione realizmu. Tak samo jak wycofanie stacjonujących tam żołnierzy do USA.
Końcowym etapem amerykańskich ćwiczeń Saber Strike w Polsce było symulowane starcie z przeciwnikiem na poligonie w Orzyszu, na co dzień miejscu stacjonowania wielonarodowej grupy bojowej NATO. Obie strony stosowały w walce artylerię, czołgi i lotnictwo. Siły Wislandii – przy wsparciu sojuszniczym – wygrały. Działaniom na poligonie towarzyszyła wystawa polskiego i sojuszniczego sprzętu wojskowego. Z aparatem był tam Marek Świerczyński.
Polskie zabiegi o stałą bazę wojsk USA muszą poczekać na lepszy klimat. Stała przedstawiciel Stanów Zjednoczonych w Radzie Północnoatlantyckiej oświadczyła, że temat jest nieaktualny.
Chcieliśmy, to mamy. Upublicznienie oferty stacjonowania na stałe dywizji wojsk USA za 2 mld dol. jest żywo dyskutowane na świecie. U części sojuszników budzi szok.
Wobec rosnącej nieufności Europy względem Trumpa Polska powinna postawić na kierunek, z którego może przyjść pomoc – Zachód. Stawianie na oś Północ–Południe przeczy naszym interesom bezpieczeństwa.
Trudno w Europie znaleźć dziś wojskowych mówiących ostrzej i bardziej szczerze o Rosji. A to, co powiedział gen. Carter, w dodatku nie napawa optymizmem. Taka wojna mogłaby być przegrana.
Scenariusze użycia broni jądrowej znowu schodzą na poziom taktyczny. Taki, w którym najbardziej ucierpią kraje frontowe – jak Polska. Tu pytania, kto zaczął i kto ma rację, tracą sens.