Władza prze dalej: do przesłuchań przed neoKRS kandydatów na wolne miejsca sędziowskie włączony został „test katedry poznańskiej”.
Bój idzie o pieniądze czy o praworządność? Co do praworządności, to jesteśmy w kryzysie głębszym niż w PRL, bo władza polityczna wpuściła wirusa, który infekuje cały system wymiaru sprawiedliwości. Unijny „kamień milowy” jej nie przywróci, nawet po części.
Komisja Europejska na razie stara się nie widzieć, że rzekomy bój o polepszenie stanu praworządności w Polsce to gra, w wyniku której wymiar sprawiedliwości psuty jest coraz bardziej.
Pieniądze są potrzebne. Praworządność też. Pewnie nawet bardziej, bo bez praworządności nie mamy gwarancji, czy miliardy euro z KPO np. nie powyciekają lub nie zostaną podzielone sprawiedliwie.
Sąd Najwyższy zbadał, jakie zalety mógł mieć sędzia Jerzy Daniluk, skoro przekonał neo-KRS do swojej kandydatury do Sądu Apelacyjnego. To, czego się doszukał, pokazuje schemat postępowania wobec kandydatów promowanych przez władzę.
Po sprawie Waldemara Żurka nie będzie już żadnych wątpliwości. Trybunał w Strasburgu jasno podkreślił, że wypowiadanie się na tematy związane z obroną praworządności to nie tylko kwestia wolności słowa każdego sędziego, ale wręcz jego obowiązek.
Trybunał w Strasburgu stwierdził, że represje wobec sędziego Waldemara Żurka były próbą uciszenia go i naruszyły wolność słowa. To gotowy akt oskarżenia wobec polskich władz. Wyrok ma wagę symboliczną: Żurek jest najbardziej prześladowanym przez władzę sędzią w kraju.
Dagmara Pawełczyk-Woicka, prezeska Sądu Okręgowego w Krakowie, mianowana na to stanowisko przez swojego szkolnego kolegę Zbigniewa Ziobrę, teraz została przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa, bo Ziobro w wyniku politycznych negocjacji przejął pełną kontrolę nad KRS. Teraz Pawełczyk-Woicka ma stać na straży niezależności sędziowskiej.
Być może to kolejna cena, jaką PiS zapłacił Zbigniewowi Ziobrze za poparcie przez Solidarną Polskę prezydenckiego projektu zmian w Izbie Dyscyplinarnej.
Słuchając Adama Glapińskiego „glapiącego” (to słowo ma szansę wejść do kanonu języka politycznego) na swój temat, od razu nasuwa się Lec: „Ja jestem piękny, ja jestem silny, ja jestem mądry, ja jestem dobry. I ja to wszystko odkryłem!”.