PiS chce pilną ustawą tak zmienić prawo, aby posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa po zwolnieniu stanowiska jej przewodniczącego zwoływał nie prezes Sądu Najwyższego, lecz Trybunału Konstytucyjnego.
Mamy nową Krajową Radę Sądownictwa. A może nie mamy. Profesorowie Strzembosz i Zoll wydali oświadczenie, że decyzje nowej KRS będą prawnie nieważne. A za chwilę obsadzi ona ponad pięćset wakatów w sądach. I Sąd Najwyższy. Ci sędziowie będą wydawali wyroki.
Sejm wybrał 15 sędziów na członków Krajowej Rady Sądownictwa większością trzech piątych głosów. Dziewięć kandydatur wskazał klub PiS, sześć klub Kukiz′15.
To początek przejmowania sądownictwa przez PiS. Zakończono wymianę kierownictw sądów, w kwietniu zacznie się przejmowanie Sądu Najwyższego.
Obieg zamknięty, określany powiedzeniem „partia rządzi, partia sądzi”, domyka się. Za kilka dni o sędziowskich nominacjach decydować będą politycy partii rządzącej i sędziowie przez nich wskazani.
Będziemy mieli w KRS – konstytucyjnym organie stojącym na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów – nie tylko polityków PiS, ale i sędziów zależnych od PiS.
Znajoma Zbigniewa Ziobry z podstawówki kandyduje do KRS. Zaczęła awansować w czasach „dobrej zmiany”.
Brak moralnych kwalifikacji niektórych faworyzowanych przez rząd kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa można byłoby uznać za kolejną wpadkę tej władzy. Ale co z tego?
Nie wolno bowiem legitymizować łamania prawa i udawać, że nic się nie stało.
Przed sędziami i politykami dylemat: brać udział w wyborze do nowej Krajowej Rady Sądownictwa czy nie? Zbojkotować czy uczestniczyć, by próbować ograniczać szkody?