Beniamina Netanjahu od władzy odkleił duet co najmniej egzotyczny – Jair Lapid i Naftali Bennett. Ale stary, szalony król wciąż żyje.
Głosowanie w Knesecie kończy erę Beniamina Netanjahu, premiera Izraela przez ostatnich 12 lat. Do rządu wchodzą Arabowie. Czy szeroka koalicja ma szansę przetrwać?
Arabska solidarność ujawniała się tylko w obliczu wroga. Nie ma dziś wroga – nie ma jedności. Reakcja na konflikt Izraela z Hamasem to najświeższy dowód.
Nie ma nic niespodziewanego w tym, że im szersze kręgi zatacza akcja szczepień na covid, tym częściej słychać o rzadkich działaniach niepożądanych. Szczepionki AstraZeneca powodują incydentalne zakrzepy, a Pfizer/BioNTech zapalenie mięśnia sercowego.
Nie sugeruję, że trzecia Intifada czai się za rogiem, ale mam nieodparte wrażenie, że rzeczywistość jednej i drugiej strony ponownie się rozjeżdża. Beniamin Netanjahu dużo zaryzykował.
Obustronny i jednoczesny rozejm ogłosiły obie strony. Ustalono, że ma wejść w życie w nocy z czwartku na piątek.
Konflikt Izraela z Hamasem znów obnażył problemy UE ze wspólną polityką zagraniczną. Ale pokazał też wyraźne przesunięcie sporej części opinii publicznej, a zatem i polityków, w stronę większego „zrozumienia” dla Izraela.
Nie ma znaczenia, kto zaczął tym razem. Nic się nie zmieni, dopóki „Izrael ma pełne prawo do samoobrony” przed własnymi arabskimi obywatelami.
Mój najmłodszy syn widział wojnę cztery razy, a ma tylko osiem lat. Boję się o życie moich dzieci i chciałbym stąd wyjechać – mówi Mohammed Abu Zeid, mieszkaniec Strefy Gazy.
Wybuch największych od siedmiu lat walk między Izraelem a rządzącym w Strefie Gazy Hamasem zaskoczył i postawił w trudnej sytuacji administrację Joego Bidena.