Instytucje państwowe są podkopywane. To najgroźniejszy rodzaj przemocy, bo jej sprawcą jest bliski, który powinien troszczyć się o nasze bezpieczeństwo – mówi o swoim kraju izraelska pisarka Zeruya Shalev, której nowa, znakomita powieść „Los” właśnie się ukazała po polsku.
W kierunku Izraela ze Strefy Gazy odpalono już ponad tysiąc rakiet w odpowiedzi na naloty izraelskiego lotnictwa na cele Islamskiego Dżihadu. Tymczasem w większości kraju życie toczy się normalnie. Lub pozornie normalnie.
W sporze rozrywającym dziś Izrael już dawno przestało chodzić o kontrowersyjne reformy nowego rządu. Zatrzęsły się fundamenty, na których od 75 lat opiera się to państwo.
Joe Biden pozwolił sobie na rzadki przejaw krytyki pod adresem izraelskiego premiera. Dla amerykańskiej administracji to newralgiczny moment, bo w Waszyngtonie rusza właśnie międzynarodowa konferencja mająca promować demokrację na świecie.
Netaniahu już wie, że tej bitwy nie może wygrać, ponieważ obywatele nigdy nie pozwolą, aby ich SN umarł tak jak nasz TK w ciemności i zapomnieniu – mówi prof. Tomasz T. Koncewicz, konstytucjonalista i adwokat z wieloletnim doświadczeniem.
W lodowatych stosunkach polsko-izraelskich widać pierwsze symptomy odwilży. Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni, lecz nadleciał, by tak rzec, kawał jaskółki.
O groźbie wojny domowej mówi wprost prezydent Izraela Izaak Herzog, który dwoi się i troi, by doprowadzić do kompromisu i zażegnać kryzys. Jednak fale protestów, jakie od prawie trzech miesięcy przetaczają się przez kraj, zostały już okrzyknięte „izraelską wiosną”, na wzór tej „arabskiej” sprzed 12 lat, która obaliła kilku bliskowschodnich dyktatorów.
W odwiecznym konflikcie palestyńsko-izraelskim już wiele lat temu straciło sens sakramentalne pytanie, które zadaje się po każdej bójce w szkole i po każdych zamieszkach: kto zaczął?
Przez Izrael przetaczają się wielotysięczne manifestacje przeciwko planowanym zmianom w sądownictwie. Zdaniem krytyków uderzają one w podstawy demokracji i pchają kraj ku dyktaturze. Premier Beniamin Netanjahu problemu, rzecz jasna, nie widzi.
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken udał się na Bliski Wschód i usiłuje zapobiec eskalacji kryzysu w Izraelu, gdzie od kilku dni rozkręca się spirala przemocy między rządem a Palestyńczykami.