Wyczyny prezydenta Iranu są prezentem, o jakim ekipa George’a W. Busha nie śmiała nawet marzyć
Bomba atomowa zrzucona na Tel Awiw, Hajfę, a może nawet Jerozolimę? Ambicje prezydenta Iranu Mahmuda Ahmedinedżada sięgają znacznie dalej. Wywiad izraelski z niepokojem śledzi sytuację. Czy możliwy jest atak prewencyjny na Iran?
Tuż po niedawnym zamachu w Tel Awiwie przedstawiciel rządu Izraela powiedział telewizji BBC: Grozi nam pierwsza wojna światowa XXI w. Niestety, nie ma w tych słowach przesady.
Ewentualna operacja wojskowa przeciwko Iranowi spowoduje dalszy wzrost cen ropy. Wiedząc to Iran ucieka się do szantażu: spróbujcie nas tknąć, a zapłacicie na stacjach benzynowych, jak płacicie z powodu Iraku.
Dokładnie 15 lat temu w Genewie podpisano porozumienie pokojowe, kończące jeden z najkrwawszych konfliktów po II wojnie światowej. Wojna iracko-irańska pochłonęła milion ofiar i – jak to na Bliskim Wschodzie – niczego nie załatwiła.
Pół roku po historycznych wyborach w Iraku sąsiedni Iran idzie 17 czerwca do wyborów prezydenckich – bez większych złudzeń.
Dla przyszłości Iranu, który robi, co może, by złagodzić międzynarodowe napięcie wokół swojego programu nuklearnego, rozstrzygający może być spór teologów o miejsce i rolę islamu w nowoczesnym państwie. Ta dyskusja ajatollahów jest całkiem niebanalna.
Ajatollah Ruhollah Chomeini umarł 15 lat temu. Dzieło, które stworzył, przeżyło swego ojca i ma się dobrze. Jest to pionierskie państwo fundamentalizmu islamskiego.
Iran widział rewolucję mułłów, teraz przeżywa bunt przeciwko usuwaniu reformistów z list kandydatów do parlamentu. Ale szykuje się jeszcze jedna zmiana: pierwsze Iranki podwinęły nogawki spodni tuż ponad kostkę.
Po trzęsieniu ziemi największym problemem jest stawienie czoła skutkom katastrofy, ponieważ zawsze brakuje wody, elektryczności i lekarstw. Drugim najpoważniejszym problemem jest umiejętność skorzystania z międzynarodowej pomocy.