Szef IPN Janusz Kurtyka już nazywany jest najpotężniejszym człowiekiem w państwie. Zyskuje władzę nad ludzkimi losami, bo nowa ustawa, wchodząca w życie 15 marca, przenosi całą lustrację do IPN. To prezes wraz ze współpracownikami będzie układał listę agentów.
Dekomunizacja, deubekizacja, degradacja generałów, odbieranie orderów i emerytur – te inicjatywy mają służyć ukaraniu ludzi PRL. Jednocześnie usatysfakcjonowani, także finansowo, mają być ci, którzy byli ofiarami systemu.
Co kilka dni media szokują kolejnymi zarzutami o współpracę ze specsłużbami PRL. I to pomimo że niektórzy oskarżani – jak ostatnio red. Wołoszański – wcale nie pełnią znaczących ról publicznych. Jeśli jest popyt, dostawcy zawsze się znajdą.
Sławomir Cenckiewicz, rocznik 1971, stał się jedną z „gwiazd” Instytutu Pamięci Narodowej. Ale o sobie nie lubi tak mówić.
Rozmowa z profesorem Andrzejem Paczkowskim
Jarosław Kaczyński zamieszał kolejny raz. Ale tym razem sprawił niespodziankę swoim ludziom. I to w tak sztandarowej sprawie jak lustracja.
W Instytucie Pamięci Narodowej coraz większą rolę grają młodzi ludzie o nie tylko badawczych, ale i zdecydowanie polityczno-lustracyjnych aspiracjach. Mają w swych rękach śmiercionośne narzędzie w postaci nieograniczonego dostępu do archiwów specsłużb PRL. Już widać, że używają go bez skrupułów.
Nadszedł czas, by bronić historyków przed instytucją, która nie jest placówką historyczną, ale przedziwną hybrydą, zbyt często wykonującą zamówienia polityczne.
Wojciech Jaruzelski jest potrzebny politykom w walce o lepszą przeszłość