Wygląda na to, że Indie chcą jechać na gapę. Z mieszanymi uczuciami odebrano deklarację premiera Narendry Modiego, że jego kraj osiągnie węglową neutralność dopiero w 2070 r. Dla klimatu Ziemi to za późno.
W Indiach nie ma takiej potrawy jak curry. To wytwór Brytyjczyków, uważany za symbol kolonializmu. Ale indyjskiej kuchni grozi teraz inna, narodowa dominacja.
Pandemia skończy się wszędzie albo nie skończy się nigdzie. A skoro tak, to za walkę z koronawirusem trzeba zabrać się poważnie także w państwach najmniej zamożnych, które same nie dają rady kupić wystarczającej liczby szczepionek.
Nieodpowiedzialność i nieskuteczność rządu Indyjskiej Partii Ludowej pod przewodnictwem Narendry Modiego, bezlitośnie obnażona przez tragiczną skalę pandemii, to dziś w Indiach temat numer jeden.
Oto minister sprawiedliwości i prokurator generalny wypowiada się na temat sprawy toczącej się przed sądem i nie ukrywa, jakie rozstrzygnięcie byłoby po jego myśli. W istocie mamy reżim à la Łukaszenka.
Świat boi się indyjskiego wariantu koronawirusa, ale źródło kryzysu tkwi w czym innym. Indie to wielka apteka świata, a zawirowania w produkcji odbiją się na innych.
Kraj zanotował rekordową liczbę zakażeń – 1,6 mln. W piątek szpitale w Delhi alarmowały, że kończy im się tlen. Respiratorów brakuje, lekarze wentylują pacjentów ręcznie.
Facebook ponownie usiłuje „połączyć świat”. I podobnie jak XVIII-wieczni kolonialiści za opowieścią o łączeniu ukrywa nikczemny ekonomiczny interes.
Indie produkują 60 proc. wszystkich szczepionek na świecie. Ale czy poradzą sobie z zaszczepieniem prawie 1,5 mld swych obywateli?
Jak w ocenie agencji Bloomberg Polska radzi sobie z pandemią covid-19? Kto w rankingu plasuje się wysoko albo nisko i dlaczego? Jakie znaczenie ma surowość restrykcji?