Handel zamienia wrogów w przyjaciół. Chiny i Indie kończą okres wojen i konfliktów, a ekonomiści wróżą nawet sojusz pomiędzy „fabryką świata” a „światowym centrum usługowym”, które mogą wspólnie grać na globalnym rynku. Czy jesteśmy właśnie świadkami narodzin Chindii – nowego gospodarczego giganta?
„Czasem słońce, czasem deszcz” – to sześciogodzinna bajka dla dorosłych dzieci, zrealizowana przez indyjski Hollywood, czyli Bollywood, jak się określa wytwórnie z Bombaju. Film cieszy się ogromnym powodzeniem, nie tylko w Indiach. Co w nim takiego jest?
Sonia Gandhi zrezygnowała z urzędu premiera dla świętego spokoju
Atal Bihari Vajpayee jest postacią bez charyzmy Mahatmy Gandhiego, bez pozycji międzynarodowej Jawaharlala Nehru, bez legendy Indiry Gandhi. A mimo to, pobiwszy rekord premiera Nehru, był już trzy razy szefem rządu, a obecne wybory pewnie usadowią go na fotelu premiera Indii po raz czwarty.
Burmistrz Madrasu miał na imię Stalin na pamiątkę wodza. Nazwę miasta zmieniono na Chennai. Imię Stalina zostawiono w spokoju. Nie ma już Bombaju, jest Mumbai. Nie ma Kalkuty, jest Kolkata. Jeśli tak dalej pójdzie – zamiast Indii będziemy mieli Bharat.
W Indiach mieszkania, kuchnie, bary mogą lepić się od brudu. Ważne, by pożywienia nie zabrudzili niżsi kastowo. Koncepcja brudu i czystości przybiera w Indiach paradoksalną dla nas postać.
Czym Nowy Jork jest dla USA – tym Bombaj dla Indii. Czym World Trade Center był dla Nowego Jorku, tym Gate of India jest dla Bombaju. Zamach na miejsce symboliczne ma nie tylko znaczenie symbolu. Jest też sygnałem zachęty dla Irakijczyków i Palestyńczyków.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zawarliśmy z Indiami kontrakty zbrojeniowe na łączną sumę ok. 180 mln dol. Ostatnio pojawiła się szansa na kolejne dostawy. Specjaliści przyglądający się dotychczasowym kontaktom Polski i Indii przestrzegają: nie będzie łatwo, a przeszkód, mogących pokrzyżować sprzedaż broni, jest zadziwiająco wiele.
„Monsunowe wesele” jest po części serdeczną kpiną z filmu indyjskiego, a po części jego mimowolną repliką. W filmie indyjskim musi padać deszcz, bo jak pada deszcz, to wtedy na aktorce ubranej w bawełnianą bluzkę ujawniają się zakazane przez cenzurę kształty.
Gruzy po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi leżą jeszcze w centrum Ahmedabadu. Polano je teraz krwią. Ten stan, najbardziej spośród wszystkich innych cierpiący na plagę pogromów, krwawi teraz z powodu waśni muzułmańsko-wielkohinduskich.