Scenariusz ucieczki, a potem pojmania Maurice´a Papona, opisywany w codziennych doniesieniach, zasługuje na uwagę. Przede wszystkim dlatego, że nikt dotąd jasno nie odpowiedział we Francji na pytanie, jak to było w ogóle możliwe, by ten człowiek tak łatwo mógł był opuścić kraj, z którego nie wydostanie się w podobny sposób obywatel, zalegający choćby z niezapłaconymi mandatami?
Niektóre sprawy zgłaszane do nas od razu oddalamy; gdy na przykład któreś z rozwodzących się małżonków twierdzi, że kryzysowi uczuć winna jest sekta, bo zawładnęła sercem męża czy żony, albo gdy zgłasza się szef jakiejś firmy i oskarża firmę-konkurenta o konszachty z jakąś sektą. Informacje, które otrzymujemy od jednostek administracji państwowej, sprawdzamy, ilekroć mamy wątpliwości, prosząc o dodatkowe szczegóły i uzupełnienia.
Francuscy chłopi nie zachwycili się rządowym nakazem wprowadzającym tzw. podwójne afiszowanie cen we wszelkich sklepach, sprzedających produkty owocowo-warzywne. Rząd zdecydował: przez około trzy miesiące dziewięć gatunków owoców i warzyw, m.in. jabłek, brzoskwiń, moreli, marchwi i pomidorów, ma wpływać do sklepów w sposób kontrolowany. Tak mianowicie, by kupujący mógł ujrzeć na tabliczce cenę zakupu od producenta i cenę sprzedaży klientowi. By zdał sobie sprawę z różnicy, jaką traci rolnik.
Sądzę więc, że w każdym kraju każda formacja polityczna, zwłaszcza rządząca, ma własną wizję, którą uzgadnia z większością parlamentarną w kraju, jak również z innymi partiami większościowymi. Następnie prezentuje ją w dialogu międzynarodowym. Należy zestawiać doświadczenia z ideami. Tak moim zdaniem wygląda dziś świat.
Przed pięciu laty Lionel Jospin postanowił definitywnie wycofać się z czynnego życia politycznego. Jako urzędnik służby cywilnej oddał się do dyspozycji Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Kuluarowa wieść niesie, iż ówczesny szef tego resortu Alain Juppé nie zechciał ujrzeć go w roli ambasadora Francji. Gdziekolwiek. Wkrótce ujrzał go zatem na własnym miejscu: w fotelu premiera.
Galię Rzymianie podzielili sobie na trzy części, podbijając wcześniej wszystkie. I tylko w jednym jedynym grodzie - to czasy ok. 50 lat przed Chrystusem - opierał im się Vercyngetoryx, postać dla Francuzów raczej mityczna (typu Piasta Kołodzieja), niźli historycznie wiarygodna. To prototyp komiksowego Asterixa, który teraz pojawia się na ekranie w najdroższym filmie w historii francuskiej kinematografii.
Rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości Republiki to już drugi proces w sprawie skandalu krwi skażonej wirusem HIV, a wykorzystywanej w transfuzjach. Pierwszy zakończył się w 1993 r. wyrokami skazującymi (najsurowszy: 4 lata więzienia). Teraz, po sześcioletnich przygotowaniach proceduralnych, podjęto próbę pociągnięcia do odpowiedzialności karnej również premiera rządu i ówczesnych ministrów, rodem z lewicy. Oprócz oskarżonych wystąpili ostatnio ich współpracownicy, ale lista świadków jest długa i nie należy się spodziewać szybkich wyroków.
Idą przez lasy i góry; krajobraz Rudaw niewiele różni się od Kosowa. - Wielu tych ludzi - mówi niemiecki strażnik graniczny - przywykło do chodzenia kilkunastu kilometrów na targi czy jarmarki. Przejście z Czech do Niemiec to dla nich fraszka. Droga do raju prowadzi przez Zittau, miasto niezbyt piękne, przypominające Nową Hutę. Ale dla Kosowian to i tak o wiele lepsze od tego, co pozostawili za sobą.
Nie jest możliwe na długi dystans, żeby całe bezpieczeństwo Unii zależało od Stanów – mówił przed 20 laty Thierry de Montbrial, założyciel Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jean-Marie Le Pen trafnie spostrzegł, że polityczne manewry, jakie od dłuższego już czasu w łonie Frontu Narodowego i na jego rubieżach prowadził Bruno Megret, partyjny numer drugi (patrz POLITYKA 14/98) - to sztylet wymierzony w wodzowskie serce. Na tym to sercu wyhodował żmiję, która nagle zapragnęła podstępnie wpełznąć na miejsce dobroczyńcy i mentora. Megret, widząc rozpad tradycyjnej prawicy republikańskiej, chce złagodzić oblicze frontu i przejmując głosy umiarkowanych wyborców - zbudować nowoczesną postlepenowską formację konserwatywną. Ugrupowanie, które zostałoby wpuszczone na salony polityczne Francji. Frontowi Le Pena nigdy się to nie udało.