Donald Tusk, Olaf Scholz i Emmanuel Macron spotkali się w Berlinie. Była to publiczna manifestacja większego zaangażowania Europy – zwłaszcza wobec wyraźnie słabnącego zaangażowania USA.
Prezydent Emmanuel Macron nie wyklucza wysłania żołnierzy NATO na pomoc Ukrainie. Ale czy sami Francuzi poszliby walczyć?
Francja została pierwszym na świecie państwem, które prawo do aborcji zapisało w konstytucji.
Proces o zdradę stanu nie zawsze kończy sprawę, czasem na pokolenia zostaje otwarta narodowa rana. Przykładem skazanie marszałka Philippe’a Pétaina za kolaborację z Hitlerem.
Polska lekarka porwana w Czadzie, świat komentuje wypowiedź Donalda Trumpa o NATO, Donald Tusk zainaugurował kampanię samorządową KO, a dziś jedzie do Paryża i Berlina, wraca temat tzw. Goralenvolk.
Nowy polski rząd musi zamanifestować powrót do Europy, tak lekceważonej i obrażanej przez Kaczyńskiego i Morawieckiego. Stawka jest wysoka, bo coraz więcej liderów europejskich mówi o ryzyku wojny z Rosją.
Francuscy rolnicy narzekają na spadek dochodów i zły los, a Francuzi mimo niewątpliwie utrudnień życia, jakie powoduje blokada dróg, raczej z nimi sympatyzują. Problem spada na prezydenta i nowego szefa rządu.
Pod ratuszami, budynkami rządowymi i na parkingach supermarketów wyrzucano sterty obornika, a bele słomy pod barami szybkiej obsługi. Podobnie jest w Polsce, Rumunii, Niemczech i w Holandii.
Powołując rząd Gabriela Attala, Emmanuel Macron postawił na to, że ten lewicowy polityk pozwoli mu odzyskać głosy prawicy.
Francuskie media obszernie referują cały kontekst obyczajowo-towarzyski nowego premiera i ministrów. Otóż Gabriel Attal jest gejem.