Niedoświadczeni kierowcy w wakacje jadą w europejskie trasy.
Ryzyko epidemii, które należy traktować poważnie.
Dążenie do zgody narodowej zajmuje w pamięci Francuzów i Polaków mniej istotne miejsce niż krwawe jatki.
Sarkozy bardzo inteligentnie i skutecznie rozbija obóz swych przeciwników.
Francuska Partia Socjalistyczna zdołała w trakcie niedzielnej drugiej tury wyborów legislacyjnych - jak mówią Francuzi - ocalić meble z pożaru. Powiększyła swój stan posiadania w Parlamencie o ponad 50 miejsc (i oczywiście osób). Socjaliści bardzo są dumni z tego wyczynu.
Wyniki drugiej tury wyborów parlamentarnych we Francji potwierdziły tendencje sprzed tygodnia, lecz dały pełnej satysfakcji Nicolasowi Sarkozy'emu. Prawica prezydencka (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego i nowo utworzona partia centroprawicowa Nowe Centrum) odniosły umiarkowane zwycięstwo - 330-345 miejsc w parlamencie na 577, podczas gdy Sarkozy liczył na 400. Nowy prezydent cieszy się jednak absolutną większością parlamentarną.
Szybka wizyta prezydenta Francji w Polsce to próba ratowania nie tyle Unii co Polski.
Wczorajsze wyniki przesądzają, że przewaga prawicy będzie znacząca. To paradoksalnie stawia Sarkozy'ego przed ścianą.
Francuzi wybierając prezydenta wyczuleni są na prezencję i dostojeństwo: de Gaulle i Chirac to postaci prawie dwumetrowe. Tradycja jednak pamięta także inny typ: petit nerveux, czyli niewielki, a ruchliwy. Nowy francuski prezydent Nicolas Sarkozy taki właśnie jest. Kipi pomysłami i energią jak dawniej generał Bonaparte.