Rozmowa z prof. Ewą Wipszycką, znawczynią historii Kościoła późnego antyku, o pustelnikach, pustelniach i początkach zakonów.
Wszystko gotowe. Egipt pod rządami Mohameda Morsiego znów jest o krok od rewolucji. Nowy prezydent, zagarniając władzę, wyprowadził Egipcjan na ulice.
Popiersie Nefretete znaleziono równo 100 lat temu. Choć naukowcy stają na głowie, by poznać szczegóły życia i śmierci królowej, ta nadal niechętnie zdradza swe tajemnice.
Nowy prezydent Egiptu ma doktorat z budowy pojazdów kosmicznych, pracował w NASA. Ale jest też islamistą i przedstawicielem Bractwa Muzułmańskiego. Dokąd zaprowadzi największy kraj muzułmański na Bliskim Wschodzie?
Zapewniając świat, łącznie z Izraelem, że Bractwo Muzułmańskie rządzące Egiptem nie ma agresywnych planów w stosunku do swoich bliższych i dalszych sąsiadów, prezydent Mohammed Morsi rozpoczął ofensywę w dziedzinie polityki zagranicznej: po wzięciu udziału w międzynarodowej konferencji w Teheranie, w kraju, w którym stopa egipskiego dygnitarza nie stanęła od 30 lat, udał się w daleką podróż do Chin, a pod koniec września wybiera się na sesję Walnego Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku.
W Aleksandrii rozgrywa się dramat. Deweloperzy w zastraszającym tempie niszczą wielowiekowe, przepiękne miasto – dziedzictwo Wschodu i Zachodu.
Przed 60 laty rewolucja Ruchu Wolnych Oficerów miała zmienić oblicze Egiptu. Zmuszony do abdykacji król Faruk bez oporu opuścił kraj. Gdy w 1965 r. zmarł z przejedzenia w luksusowej włoskiej restauracji, naród egipski wciąż jeszcze głodował.
Nowy prezydent został wybrany, ale wojsko będzie dalej rządzić krajem. Egipska armia jest dziś jedną z największych na świecie korporacji wielobranżowych.
Następcą wojskowego despoty Mubaraka lud wybrał umiarkowanego islamistę cywila Mohamada Mursiego.
Napisał do mnie z Kairu osiadły tam polski pisarz muzułmanin Ibrahim Kalwas: „Armia nie odda władzy”. Obawiam się, że te słowa Polaka trafiają w sedno polityki egipskiej po obaleniu Mubaraka.