Rząd Donalda Tuska przedstawił w Sejmie informację o powodzi. W czwartek parlament przystąpi do pierwszego czytania ustaw i powołania specjalnej komisji. Nowe przepisy obejmują rozwiązania tymczasowe, mają też usprawnić zarządzanie kryzysem w przyszłości.
Teraz następuje najważniejszy sprawdzian dla Donalda Tuska, rządu i administracji. Z powodzią nie da się negocjować, ale już za pomoc poszkodowanym władza będzie dokładnie rozliczona, nie tylko przez politycznych przeciwników, ale też przez ludzi, którzy ponieśli ogromne straty, oraz przez opinię publiczną.
Atmosfera między Berlinem i Warszawą niby jest lepsza niż przed rokiem. Ale coraz trudniej o zrozumienie i nić sympatii.
To zaskakujące, żeby aż tak pląsać na falach tragicznej powodzi, jak to czyni PiS. Zjednoczona Prawica najwyraźniej przyjęła rolę Patriotycznego Frontu Odrodzenia Narodowego z lat 80.
Rząd Donalda Tuska pokazuje, że odrobił liczne lekcje z czasów PiS. Otwarte pozostaje natomiast pytanie, czy wobec skali zniszczeń spowodowanych katastrofą powodzi możliwa jest w pełni satysfakcjonująca odpowiedź polityczna, ale i finansowa. Ostatecznie siły natury są większe niż siły polityki.
Cokolwiek uczyniłby dziś rząd, PiS odsądzać go będzie od czci i wiary. Żadna kropla powodziowej wody nie może się zmarnować, gdyż musi stać się wodą na młyn antyrządowej propagandy. I tak się dzieje. Tyle że to nader ryzykowna strategia.
Premier Donald Tusk ogłosił stan klęski żywiołowej w związku z katastrofalną powodzią na południu Polski. Ewakuowano co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi, ale straty, także liczba ofiar, będą dokładnie znane dopiero wtedy, gdy opadnie woda.
Donald Tusk „uchylił” kontrasygnatę na prezydenckiej nominacji neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego. Zrobił zatem coś, czego nie zrobił dotąd żaden premier. I się zaczęło.
PiS i Kaczyński są w głębokiej defensywie i oprócz wulgarnych połajanek na Tuska nie mają czym się zająć. Powódź to dla Kaczyńskiego szansa, żeby znowu wypłynąć (nomen omen) w mediach, i to z czymś bardziej konstruktywnym niż mandat za zbyt ciemne szyby w wożącej go limuzynie.
Czy jeśli napiszę, że to żenujące, to wystarczy? Kiedy ludzie tracą domy i dorobek życia, polityczne kopniaki w oponentów interesują ich najmniej. Chcą poważnej i odpowiedzialnej władzy, sprawnych służb, przekonania, że państwo nie jest z kartonu.