Donald Tusk ma dwa kłopoty. Jeden to nieustanny, brutalny atak na niego ze strony obozu Kaczyńskiego. I drugi – z resztą opozycji, która może się obawiać, że jeśli wejdzie w głębsze związki z Platformą, utonie razem z Tuskiem. Taki jest plan PiS.
„W ostatnim czasie dostaliśmy z policji informację, że istnieje konkretne zagrożenie pana przewodniczącego” – powiedział w rozmowie z TVN24 rzecznik PO Jan Grabiec.
Nie ma wątpliwości, że rządy PiS są na rękę Rosji. Propaganda Kremla nawet nie musi się specjalnie wysilać, by podgrzewać atmosferę w Polsce, np. w sprawie smoleńskiej wystarczy milczenie.
Zmyślny plan na zwycięstwo przygotował – i za chwilę uchwali – PiS z przystawkami. Telenowela „o złym Tusku i chytrych Rosjanach”, zakończona zapewne wielkim finałem w rocznicę agresji sowieckiej na Polskę, tuż przed wyborami.
Nudna i ciepła woda Donalda Tuska okazała się rezygnacją ze świadomego przywództwa, które by tłumaczyło ludziom szybko zmieniający się świat.
Jarosław Kaczyński wpadł na pomysł, jak rozwiązać problem kryzysu energetycznego, w którym tkwimy już od wielu lat, a który grozi nam dziś dramatycznym załamaniem.
Kaczyński ględzi, nie panując nad czasem i dygresjami, przez co nie chce się go słuchać, a Tusk jest precyzyjny, rzeczowy i zwięzły. Ale ma trudniejsze zadanie, bo uczestniczy w niereżyserowanych spotkaniach, na których może się wydarzyć wiele niespodziewanych rzeczy. A właściwie spodziewanych, lecz nieprzewidywalnych.
Propaganda p. Kaczyńskiego i spółki mogłaby być nawet traktowana jak kabaret mikromana pretendującego do roli politycznego olbrzyma (makromana), gdyby nie aktualna sytuacja polityczna i gospodarcza.
PO może teraz co drugi dzień wzywać Jarosława Kaczyńskiego do debaty, doskonale wiedząc, że od czasu swej sromotnej klęski w podobnym starciu w 2005 r. lider PiS boi się jak ognia rozmowy z Donaldem Tuskiem.
Nie można wykluczyć, że właśnie zaczyna się wojna medialno-sejmowa i że PiS zdecyduje się na większy spektakl.