Znamy skład rządu Donalda Tuska i wydaje się, że znamy skalę wyzwań, jakie przed nim stoją. Poprzeczkę oczekiwań zawieszono bardzo wysoko. Rekordowa frekwencja w ostatnich wyborach, miliony ludzi, którzy głosowali za zmianą. Tuska czeka zadanie życia.
Zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska, antysemicki atak Grzegorza Brauna, wyrok Strasburga w sprawie małżeństw jednopłciowych, prezydent Ukrainy w Waszyngtonie apeluje o pomoc, młodzi ludzie traktują Sejm jak „Sejmflix”.
Exposé Mateusza Morawieckiego, do którego PiS parł od 15 października i które miało być nowym początkiem, kamieniem węgielnym, mitem założycielskim, nie spełni raczej tych oczekiwań. Z exposé Donalda Tuska też jest pewien problem.
Zaczyna się nowy czas, kiedy rządzący chcą stałej komunikacji z rządzonymi. To nowa jakość w polityce, bardzo obiecująca, i ważny przyczynek do debaty publicznej, jak zatrzymać ofensywę populizmu prawicowego nie tylko w Polsce.
Zagraniczne media poświęcają dużo miejsca wydarzeniom ostatnich dni nad Wisłą. Słychać o „rewolucji” w polityce i relacjach Polski ze światem, choć nie brak głosów, że nowa koalicja wchodzi na nieznane terytorium.
Znamy nowych ministrów i ministry (bo w tym rządzie przyjęła się forma feminatywna). W ekipie Donalda Tuska mamy więc 17 mężczyzn i 9 kobiet.
Zmianę władzy mamy tylko dzięki temu, że wygrana była miażdżąca, nie do zanegowania, nie do odkręcenia.
Posłowie większością bezwzględną powołali nowy rząd koalicji partii demokratycznych. „Dość tej szalonej gry na osamotnienie Polski” – stwierdził premier Donald Tusk we wtorkowym exposé. W środę w Pałacu Prezydenckim doszło do zaprzysiężenia nowego rządu.
Donald Tusk wygłosi dziś w Sejmie exposé. Jarosław Kaczyński objawił się światu jako polityk, który nie umie przegrywać. Wołodymyr Zełenski zabiega o wsparcie dla Ukrainy w USA. Wiadomo też, kto powalczy o Złote Globy.