Wpływ polityki chińskiej na świat, w tym Polskę i Europę Środkową, może mieć charakter gospodarczego i de facto politycznego podboju.
Xi i Putin siedzieli niby przy jednym stole, ale daleko i rozdzielał ich kwietnik. Nie chodzi tylko o pandemiczne wymagania dystansu. Na szczycie w Samarkandzie powiało chłodem, mimo że tuż przed rosyjską napaścią na Ukrainę obiecywali sobie „przyjaźń bez granic”.
Xi rusza się z kraju pierwszy raz od początków pandemii, Putin jeszcze nie wyjeżdżał z Rosji od inwazji na Ukrainę.
Z drożyzną zmaga się dzisiaj cały świat, ale nie wszyscy cierpią w takim samym stopniu. Pomagają silna waluta, dużo energii ze źródeł odnawialnych i odpowiedzialni politycy. Szkoda, że nie mamy żadnego z tych atutów.
Długo wyczekiwany raport ONZ dotyczący sytuacji Ujgurów potwierdził to, co wszyscy wiedzą – Chiny dopuszczają się tortur, a może nawet zbrodni przeciw ludzkości.
O półprzewodniki i mikroczipy, z których zbudowane są nowoczesne technologie, toczy się zażarta, globalna walka na polu naukowym, inżynieryjnym i handlowym. Od jej wyniku zależy, kto zdominuje przyszłość światowej gospodarki.
Do bogactwa narody dochodzą za sprawą pracowitości i kreatywności, acz niektórym udało się to na skróty. Gospodarcze piractwo i szpiegostwo mają długie dzieje.
Chmur (czyli deszczu) jest za mało, mimo że Chiny mają najlepiej na świecie rozwinięty program modyfikacji pogody.
Mieszkańcy Tajwanu, który znów awansował na niemal pewne miejsce wybuchu trzeciej wojny światowej, woleliby jednak w spokoju dokończyć wakacje.
W amerykańskim interesie jest, by wyspa nie myślała o wybiciu się na niezależność oraz by ChRL nie dała rady po Tajwan sięgnąć. Choć akurat Chiny mają na to coraz większą ochotę.