Wizyty CBA w domu uznanego historyka nie sposób traktować jako działania rutynowego. Odpowiedzią na ostentację agentów musi być egzekwowanie przez obywateli, by funkcjonariusze jednak wypełniali procedury. Zawsze, wszędzie i wobec każdego.
Z „Gazety Wyborczej” dowiaduję się, że w Płocku agenci wrocławskiego CBA zatrzymali Bogu ducha winnego Krzysztofa L.
O służbach specjalnych mówi się, że to oczy i uszy państwa. Nie jest dobrze, kiedy służby mają zeza, a słuch wyczulony jedynie na niektóre odgłosy.
CBA nie podlega Macierewiczowi, a Mariuszowi Kamińskiemu. I może być elementem nacisku w rozgrywkach o wpływy wewnątrz rządu i całego obozu władzy.
Jan K., w przeszłości obnażający w CBA największe afery korupcyjne, został przyłapany, jak obnażał sam siebie. W parku miejskim nieopodal pracy.
Józef P. został w środę o godzinie szóstej rano zatrzymany przez wrocławskich funkcjonariuszy CBA.
Idzie rewolucja moralna, która dotknie niejednego działacza PiS, który w ostatnich miesiącach dorwał się do władzy, wpływów i pieniędzy.
Nadchodzi totalna inwigilacja. Nowa władza chce o obywatelach wiedzieć niemal wszystko. Ma to być najwyraźniej część tzw. ciągu technologicznego, maszyny do niszczenia wrogów PiS. Czy można się przed tym obronić?
PiS kolejnym prostackim chwytem opanowało ważną instytucję w państwie. Pytanie jednak, czy szef CBA Paweł Wojtunik nie powinien przynajmniej próbować nieco powalczyć.
W marcu 2013 r. skazany na 3 lata więzienia. Właśnie ułaskawiony. Można rzec, minister po przejściach. Mariusz Kamiński wraca do tropienia wszelkiego zła.