Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.
W korporacjach przybywa organizacji związkowych, choć większość ich członków boi się do tego przyznawać pracodawcom. Ci bowiem patrzą na nich niechętnie, oskarżają o działanie na szkodę firmy, grożą zwolnieniami.
Cechą charakterystyczną rządów PiS jest ograniczanie wolności i praw. Teraz przyszła kolej na wolności i prawa związkowe. Władza najwyraźniej spodziewa się utraty cierpliwości ludzi w obliczu rosnącej drożyzny.
Już prawie cztery tygodnie trwa protest w Solarisie, ale na razie korzystają na nim głównie politycy. Związkowcy i zarząd firmy potrzebują rzeczowych rozmów z dala od kamer, a nie medialnego spektaklu.
Rozmowa z Andrzejem Radzikowskim, pełniącym obowiązki szefa OPZZ.
Jan Guz był od 2004 r. szefem Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Miał 63 lata.
Podobno działacz związkowy jest w Polsce świętą krową, której nie da się zwolnić. Ten mit jest nieprawdziwy i szkodliwy.
Za prezenty, którymi PiS hojnie obdarowuje wybrane grupy, tak naprawdę płacą ci, którzy pracują. A ich praca ani szanowana, ani godnie wynagradzana nie jest. Doczekamy się więc strajków i protestów.
Parlament cichcem i w błyskawicznym tempie przyjął nowelizację tzw. ustawy górniczej, która związkowcom z likwidowanych kopalń przyznaje przywileje identyczne, jak górnikom pracującym pod ziemią.