Po protestach rolników z lutego i marca nie ma śladu. Nie ziściła się katastrofalna wizja upadku polskiego rolnictwa i klęski głodu. Co zostało, to ziarna propagandy zasiane w umysłach milionów z nas.
Kapitalizm warto i można naprawić – twierdzi lewicowa ekonomistka Mariana Mazzucato. Wystarczy wyciągnąć lekcję z pandemii covidu i z... załogowego lotu na Księżyc.
Prosta odpowiedź jest taka, że rolnicy protestują po to, żeby TV Republika miała stały temat dla swoich audycji.
Zielony Ład jest wielkim programem modernizacyjnym. Jeśli ktoś kreuje się na oświeceniowego modernizatora przy okazji CPK, ale frontalnie atakuje Zielony Ład, to robi ludzi w balona.
Rząd Mateusza Morawieckiego w 2021 r. głosował za „prawem klimatycznym”, na którym opiera się Zielony Ład. Potem sprzeciwiał się różnym szczegółowym przepisom, ale wtedy już był przegłosowywany. Do tego dochodzi słabiutki politycznie komisarz Janusz Wojciechowski.
Gdy protestujący dotarli do przedstawicielstwa Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Marek Suski udzielał wywiadów, a za jego plecami rolnicy nieśli płachtę z wezwaniem: „Zaoraj europejską komunę”.
„Łączy nas wstręt do obecnego rządu”. 30-35 tys. ludzi wzięło udział w manifestacji „Solidarności” i Solidarności Rolników Indywidualnych z udziałem polityków PiS. Związkowcy zbierają podpisy pod petycją o referendum w sprawie Zielonego Ładu.
To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.
Rolnicy mieli być beneficjentami Europejskiego Zielonego Ładu. Gdyby ten program rzeczywiście został wyrzucony do kosza, staliby się ofiarami własnych żądań.
Na początku była energia. Bez niej nie byłoby niczego: cementu, stali, żywności, po prostu życia. O czym zbyt często zapominają ekonomiści.