Drugie podejście do budowy polskiej elektrowni atomowej staje się kopią pierwszego. Trudno się dziwić, że mieszkańcy wybranej lokalizacji mają atomowe nastroje.
Powrócił pomysł, aby w Żarnowcu na Pomorzu powstała pierwsza polska elektrownia atomowa. Dziś straszą tam tylko szkielety ostatniej wielkiej budowy socjalizmu.
Nad Jeziorem Żarnowieckim, niedaleko Gdańska, pojawiła się tajemnicza firma, która planuje niezwykłe przedsięwzięcie: budowę wielkiej supernowoczesnej elektrowni na węgiel kamienny. Nie będzie dymów ani popiołów. Tylko czysta energia, miejsca pracy i półkilometrowe morskie molo dla turystów. Czy takie cuda naprawdę się zdarzają?
Wieść o tym, że w ciągu piętnastu lat Polska będzie musiała jednak zbudować siłownię atomową, zastała w zdewastowanym hotelu robotniczym nad Jeziorem Żarnowieckim już tylko jednego mieszkańca. Istnego ostańca po kilku tysiącach budowniczych Elektrowni Jądrowej Żarnowiec wznoszonej od 1982 r. według reguł gospodarki socjalistycznej, porzuconej tuż przed ukończeniem, na progu III RP.