Nowa powieść Zadie Smith jest wielowarstwowa jak cebula – i jest to zaleta, ale też pewna trudność w lekturze.
Oto jedna z najszybszych reakcji pisarskich na pandemię: „Przebłyski” Zadie Smith, które dzięki pracy aż dziewięciorga tłumaczy dostajemy niedługo po światowej premierze.
Nowy zbiór opowiadań Zadie Smith zaczyna się w Sopocie – to pewnie pokłosie wizyty pisarki na Festiwalu Literacki Sopot.
Tę książkę można czytać na wyrywki, bo tekstów jest bardzo dużo i nie wszystkie są tak samo zajmujące.
Ewolucja pisarska Smith ma związek z przemianami społecznymi, a jej nowa powieść pokazuje nasz ponury świat.
Ponad 600 osób przyszło posłuchać pisarki Zadie Smith, która odwiedziła Warszawę podczas Big Book Festival. Kogo tak bardzo chcieli zobaczyć?
Zadie Smith, która i w życiu, i w twórczości łączy kontynenty, chce pisać opowiadania, które będą miały i rozmach amerykański, i precyzję klasycznej brytyjskiej literatury.
U Zadie wszyscy nieustannie patrzą na innych i oceniają ich życie: ty jesteś niżej, ty wspiąłeś się wyżej niż ja. Smith świetnie to obnaża.
Miło jest zajrzeć pisarzowi na biurko, zobaczyć, o czym myśli pomiędzy pisaniem kolejnych powieści.
Był sierpień 1956 roku. Hanwell dowiedział się, że jego ojcu nieźle się powodzi i że prowadzi interes w jakiejś mało znanej wiosce w hrabstwie Kent.