W Elblągu, który stał się pierwszym ważnym wyborczym poligonem, przed kolejnymi wyborami, nikt nie wygrał do końca. W zasadzie „poligon Elbląg” potwierdził te wszystkie zjawiska, jakie od pewnego czasu obserwujemy w naszej polityce.
Bohater olsztyńskiej seksafery triumfalnie powrócił: choć przegrał w II turze wyborów na ojca miasta, w pierwszej zdobył najwięcej głosów. Tak jakby wcześniej nie zdarzyło się nic złego, nie było mobbingu, nie było oskarżenia o gwałt. Były prezydent Czesław Małkowski sam uważa się za ofiarę syndromu Clintona.
Wyniki drugiej tury wyborów samorządowych na razie bez zaskakujących wyników - wynika z sondaży i wstępnych danych z komisji. Jedynym rozczarowaniem jest niska frekwencja, która wyniosła jedynie 35,3 proc. (w pierwszej turze 47,32 proc.)
W niedzielę dogrywka w wyborach samorządowych. Głosowanie odbędzie się w 738 miastach i gminach, w których w pierwszej turze nie udało się wybrać wójtów, burmistrzów i prezydentów.
Im więcej czasu mija od wyborów, tym bardziej widać, kto je naprawdę wygrał. Ale pojawiło się też ważne pytanie: czy Platforma, mając pełnię władzy, będzie chciała przyspieszyć wybory parlamentarne?
Wybory samorządowe do sejmików wygrała PO (31,43 proc. i 222 mandaty), przed PiS (23,07 proc., 143) - ogłosiła PKW. Trzecie PSL zdobyło 15,65 proc. głosów i 93 miejsc w radach, zaś SLD - 15,30 proc. i 85 miejsc. Frekwencja - 47,26 proc.
Po wyborach widać stałość sceny politycznej z kilkoma drobnymi korektami, może początkami trendów.
Sondażowe wyniki wyborów samorządowych nie zaskakują. Potwierdzają niestety coraz głębszy podział Polski na proplatformianą i propisowską.
Tegoroczne wybory samorządowe mają wyjątkowe znaczenie – kto uzyska słaby wynik, w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych może się już nie liczyć. Na zmazanie takiej plamy nie będzie czasu.