Kwestionowanie wyroku przez ministra narusza ustrojowe zasady niezawisłości sądów – mówi Maja Kubit z Otwartych Klatek. – To niebezpieczny precedens.
To pierwszy taki wyrok w Polsce: rolnik ma zapłacić ok. 120 tys. zł za uciążliwość zapachową z chlewni. Połowa to zadośćuczynienie dla sąsiadów, reszta odsetki i koszty sądowe.
Gieniutkowo to miejsce, gdzie można zobaczyć, jak świnie zachowują się, kiedy nie są traktowane jak żywiec, ale żywe zwierzęta.
Trzymanie zwierząt przez całe życie na uwięzi czy w klatce jest zawsze przejawem okrucieństwa człowieka, ale w przypadku świń możemy mówić o torturach. A przecież dokładnie rok temu Parlament Europejski przegłosował, a Komisja Europejska zatwierdziła zakaz chowu klatkowego.
Do Gieniutkowa zjeżdżają świnie z całej Polski. Z interwencji o złe traktowanie i te, które zaraz miały trafić do rzeźni. Z ludźmi kontakt mają dobry, ale nie akceptują podległości, tak jak np. psy. Traktują człowieka jak istotę sobie równą.
Naukowcy stworzyli chimerę. Nie jest to jednak półlew, półwąż z greckiej mitologii, ale świnia, w której ciele będą znajdować się ludzkie organy.
Afrykański pomór świń wymyka się spod kontroli. Choroba, stwierdzana do tej pory u dzików, przerzuciła się na świnie. Wszystko przez drobnych rolników i pokątne hodowle.
Wybijanie świń to polska odpowiedź na afrykański pomór. W ramach rządowego programu bioasekuracji będziemy zabijać tysiące zdrowych zwierząt. A mięso palić.
Feliks Predkiel dochował się sporej trzódki i niemałych kłopotów. Władza leśna za nic nie chciała uwierzyć, że jego maciora z własnej woli poszła w knieję szukać partnera.
Stanisław Kalemba został ofiarą afrykańskiego pomoru świń, chociaż choroba ta nie jest groźna dla ludzi. Ale nie o świnie tu chodzi, a o pieniądze.