Kiedy jest się człowiekiem władzy, zaprzyjaźnionym z biskupami, to można więcej niż zwykły szarak, który na unieważnienie małżeństwa kościelnego i szybką zgodę na kolejne może czekać latami i wcale się nie doczekać.
Ulubieńcy naszych ulubieńców są naszymi ulubieńcami. Pan Głódź jest ulubieńcem o. Rydzyka, ten jest ulubieńcem prezesa PiS, a więc arcybiskup jest lubiany przez p. Kaczyńskiego. Czyli może być sołtysem w podlaskich Piaskach.
Takie wizyty biskupów rzymskokatolickich w Rzymie to kościelna rutyna, ale tym razem wezwanie od Franciszka wzbudziło nerwowość wśród polskich biskupów. Papież oczekuje konkretów.
Decyzja w sprawie abp. Głódzia nie była pierwsza. To zawsze wyraz oburzenia na kościelną kulturę omerty dotyczącą przestępstw seksualnych i na podwójne standardy w życiu publicznym.
Emerytowany arcybiskup metropolita gdański Leszek Sławoj Głódź i biskup kaliski Edward Janiak otrzymali kary za „zaniedbanie” swoich obowiązków. Co to konkretnie oznacza?
Hierarchiczny Kościół powołany w Polsce przez papieża Wojtyłę okazał się pełen grzechu, występku i pychy. Zraził do siebie wierzących i nie, a zwłaszcza najmłodsze pokolenia.
Młyny kościelne w końcu ruszyły. Kuria wyraźnie oświadczyła, że na polecenie z Watykanu abp Głódź powołuje komisję do zbadania zarzutów przeciw ks. Jankowskiemu.
Tego, co się nagromadziło wokół gdańskiej kurii, można było uniknąć, gdyby hierarchowie byli zdolni do uczciwej rozmowy z wiernymi – tymi zranionymi przez duchownych i tymi zatroskanymi o stan Kościoła. I wreszcie gdyby Watykan inaczej reagował na własne pomyłki kadrowe.
16 duchownych archidiecezji gdańskiej wydało oświadczenie potwierdzające prawdziwość informacji na temat abp. Leszka Sławoja Głódzia przedstawionych w materiale TVN24.
Reportaż TVN24 wystawia świadectwo nie tylko metropolicie, ale przede wszystkim Kościołowi jako instytucji, która wyniosła abp. Głódzia na szczyty.