Decyzja sądu jest ogromnym sukcesem Trumpa. W praktyce uniemożliwi, by kolejny proces w jego sprawie rozpoczął się – nie mówiąc o zakończeniu – przed wyborami. A były prezydent prawdopodobnie je wygra.
Z przytupem przypomniał o sobie były prezydent Donald Trump, który do Sądu Najwyższego nominował aż trzech sędziów, wszystkich stosunkowo młodych i bardzo konserwatywnych.
Często najlepszą bronią okazuje się poczucie humoru. Amerykanki kasują więc aplikacje do śledzenia okresu i opisują ze szczegółami życie swoich macic na Twitterze, drażniąc prawicowych polityków.
Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie aborcji już zadziałał jak katalizator wszystkich sporów, które od lat rozrywają Amerykę.
Amerykański Sąd Najwyższy zniósł konstytucyjne gwarancje legalności przerywania ciąży, uchylając swoje orzeczenie z 1973 r., znane jako precedens Roe v. Wade. Pozwalało ono kobietom na aborcję do 24. tygodnia ciąży.
„New York Times” poświęcił w dzisiejszym wydaniu internetowym sporo miejsca zasadom przerywania ciąży nad Wisłą. To ilustracja tego, co może czekać Amerykanki, jeśli Sąd Najwyższy uchyli wyrok Roe v. Wade z 1973 r.
Nominacja pierwszej w historii USA Afroamerykanki do Sądu Najwyższego powinna wzmocnić poparcie czarnych wyborców dla Bidena oraz ich motywacje do głosowania w tegorocznych wyborach do Kongresu.
Decyzja Sądu Najwyższego, zdominowanego teraz przez konserwatywnych sędziów, stwarza realne zagrożenie dla obowiązującego od 48 lat prawa Amerykanek do przerywania ciąży.
Sąd Najwyższy zgodził się ocenić legalność ustawy uchwalonej w stanie Missisipi, która poważnie ograniczyłaby prawo do aborcji zagwarantowane w USA precedensowym orzeczeniem tej samej instytucji prawie pół wieku temu.
Jeśli śledztwo w sprawie oszustw finansowych Trumpa zwieńczy akt oskarżenia, zdarzy się rzecz bez precedensu: pierwszy w historii USA proces kryminalny byłego prezydenta.