Czy Polska w latach 60. XX w. miała szanse stać się potęgą motoryzacyjną? Odpowiedzi udzielił Andrzej Krzysztof Wróblewski, dziennikarz POLITYKI, w książce „Kolebka polskiej motoryzacji”. Wyjęta po latach z szuflady i wydana po raz pierwszy, jest fascynującą historią gospodarki PRL, ale i naszego tygodnika.
Pogrążona w pandemii i kryzysie gospodarczym Italia z rozrzewnieniem wspomina złote czasy, gdy rządził nią – i Fiatem – Gianni Agnelli.
Mieliśmy polskie Fiaty, będziemy mieli polskie Jeepy i Alfa Romeo. Fiat Chrysler Automobiles (FCA) ogłosił plan rozbudowy swojej fabryki w Tychach.
Tom Hanks, jeden z najbardziej znanych amerykańskich aktorów, już niebawem stanie się właścicielem zabytkowego „malucha” z Polski. Jak to się stało?
Fiat zaczyna nowe życie. Po fuzji z amerykańskim Chryslerem nie będzie już włoskim koncernem, ale holenderskim holdingiem Fiat Chrysler Automobiles. Dziwny jest ten Fiat.
40 lat temu Polska podpisała z Fiatem umowę w sprawie zakupu licencji na produkcję Fiata 126, popularnego malucha, który zmotoryzował nasz kraj. Ostatni żyjący sygnatariusz umowy przypomina mało znane szczegóły tamtych wydarzeń.
Przez długie lata Włosi byli przekonani, że to, co jest dobre dla Fiata, jest dobre dla kraju. I wyodrębniali trzy ośrodki władzy: premier, papież i ród Agnellich. Nic dziwnego, że tak bardzo przeżywali dramat najmłodszego menedżera rodziny, który zapadł w śpiączkę po przedawkowaniu narkotyków.
Po śmierci Umberto Agnellego, prezesa Grupy Fiat, włoski koncern, pogrążony w ciężkiej chorobie, walczy jeszcze o życie. Ostatnio pojawiły się symptomy poprawy. Jest nadzieja, że Fiat przeżyje.
Włosi skończyli właśnie w Turynie produkcję Fiata Pandy, jednego z najsłynniejszych samochodów włoskiego koncernu, a zaczęli montaż nowej wersji w Tychach. Powodzenie tej reinkarnacji jest ważne nie tylko dla przeżywającego kłopoty koncernu Fiat, ale i dla polskiej gospodarki.