Możemy stworzyć komórki rakowe i otaczającą je tkankę, a następnie badać, jak bardzo nowotwór jest progresywny. Pod tym względem mamy niesamowite możliwości modelowania – mówi dr inż. Małgorzata Włodarczyk-Biegun, tegoroczna laureatka Nagrody Naukowej POLITYKI w kategorii Nauki ścisłe.
Prowadzi badania ważne dla rozwoju inżynierii tkankowej i medycyny regeneracyjnej, wykorzystując biodruk 3D.
Choć da się na nich wydrukować niemal wszystko, nawet respirator, drukarki 3D nie są sprzętem przeznaczonym do masowej produkcji. Tworzy się na nich prototypy urządzeń, protezy, części nietypowe, awaryjne. Tym razem awaria dotknęła całe społeczeństwo, a systemowych rozwiązań zabrakło. Drukarki poszły w ruch.
Budują meble i malują ściany, pieką chleb i warzą piwo. Dziś szyją w domu maseczki ochronne i robią płyny do dezynfekcji. Mają ambicję, by robić rzeczy, po które inni chodzą do sklepu. Duch Adama Słodowego w narodzie nie gaśnie.
W Polsce powstała bioniczna trzustka. Naukowcy pracują teraz nad jej udoskonaleniem – chcą, by komórki użyte do jej tworzenia pochodziły nie od dawcy, ale od biorcy.
Domy budowane techniką druku 3D, a w nich drukowane stoły, krzesła i szafy, pełne konfekcji prosto z drukarki. Tak ma wyglądać świat, w którym Polska dzięki planowi Morawieckiego będzie potęgą.
Czy wkrótce zamiast pobierać narządy od dawców będziemy drukować je na drukarce 3D? To może być przełom w transplantologii.
Kuchenne bioreaktory do hodowli wołowiny, inkubatory jadalnych owadów, domowe ekspresy do robienia „mięsa” z białek roślinnych...
Nadchodzi nowa rewolucja. Rewolucja przemysłowa 2.0 lub dokładniej 3D – zamiast budować domy, będziemy je drukować, także na Marsie.
Czy za 20–30 lat większość potrzebnych nam do życia przedmiotów wytworzymy sami w domu, zamiast kupować je w sklepie? Mejkersi, którzy próbują to robić, już tu są.