Najpierw śmieci, potem ogrzewanie, a teraz woda – przez kolejne fale podwyżek utrzymanie mieszkania kosztuje coraz więcej. To już ponad 20 proc. domowych budżetów. Czy opłaty mieszkaniowe muszą tak szybko rosnąć? I kto za to odpowiada?
Bardzo wysokie czynsze napędzają patologie. Deweloperzy na wyścigi budują formalnie nielegalne mikrolokale, a wynajmujący dzielą istniejące mieszkania na mniejsze, nie przejmując się przepisami. Odbywają się castingi na lokatorów.
Wynająć mieszkanie łatwiej niż przed rokiem, ale czynsze przyprawiają o zawrót głowy. Dla studentów szukających mieszkań na wynajem u progu nowego roku akademickiego są jednak wiadomości dobre i złe.
Rozmowa z Ireną Herbst, ekspertem od budownictwa mieszkaniowego, o tym, jak państwo powinno pomagać najbardziej potrzebującym w zdobyciu mieszkania.
Rząd zaczął ujawniać szczegóły obiecanego programu mieszkaniowego. Deweloperzy chwalą się rekordową sprzedażą mieszkań. Ale jest także zły sygnał: zamiera obrót ziemią.
PiS obiecało w kampanii tanie czynszówki, miałaby też powstać nowa wersja kas mieszkaniowych. Plany są ambitne, ale raczej odległe. W tym roku nie ma na nie pieniędzy.
Do opinii, że pewne i nieuniknione są tylko śmierć i podatki, można dorzucić wzrost opłat za mieszkania. Generalnie ceny w Polsce spadają, od 15 miesięcy mamy deflację, ale utrzymanie mieszkania kosztuje coraz więcej.
Lokatorzy sprywatyzowanych kamienic skarżą się, że nikt nie interesuje się ich losem. Poza anarchistami i squattersami.
Od początku roku czynsze zostały w praktyce ostatecznie uwolnione. Budzi to grozę wśród lokatorów pół miliona mieszkań w prywatnych czynszówkach. Spać spokojnie mogą za to lokatorzy komunalni: gminy podnoszą czynsze rzadko i niechętnie.
Od roku mamy wolne czynsze. Ale podwyżki zdarzają się rzadko. Do umiaru zmusza rynek oraz trudności z wyeksmitowaniem niepłacących lokatorów.