Na płycie mamy sześć przebojów śpiewanych kiedyś przez Adę Rusowicz z Niebiesko-Czarnymi i sześć autorskich kompozycji Ani.
Dodatkową atrakcją płyty są dwie wcześniej niepublikowane piosenki.
Stawiam ten album na półce obok Pustek.
W latach 60. Czerwone Gitary grały najgłośniej w Polsce i porównywano je z Beatlesami. W latach 70., grając rzewnie w stylu zwanym krajewszczyzną, otarły się o kicz. W latach 90. dla wielu stały się symbolem muzycznego obciachu. Dziś są gwiazdami Telewizji Trwam, a na koncertach wciąż śpiewają: „Nie spoczniemy, nim dojdziemy”.
W rodzimym piosenkarstwie, jak dowiódł tego ostatni festiwal w Opolu i co potwierdza estradowa codzienność, dominuje wtórność i konserwatyzm. Szmira disco polo znalazła kontynuację w kompletnie odtwórczej popmuzyce, zaś samych artystów i animatorów sceny zdają się ożywiać wyłącznie wzajemne kłótnie o pieniądze.