Był jednym z najpopularniejszych i najciekawszych polityków amerykańskich – jako pierwszy w historii USA czarnoskóry wojskowy doszedł do najwyższych stanowisk w armii i w hierarchii władzy.
– Jak przyjmuje pana Pol-ska? – zapytałem prezydenta George’a W. Busha w czasie jego wizyty w Warszawie. – Jestem zachwycony – odpowiedział z promiennym uśmiechem. Miał wszelkie powody do zadowolenia. Warszawa, a zwłaszcza Uniwersytet Warszawski urządzili w nowej bibliotece imprezę naprawdę świetną, a chór uniwersytecki w dwa dni prób opanował brawurowo zaśpiewany hymn amerykański. Wreszcie, w ramach całkiem już prywatnej dyplomacji, stojąca na schodach za Bushem studentka Ośrodka Studiów Amerykańskich UW Magdalena Grott robiła mu zdjęcie na pamiątkę, czym George W. tak się rozczulił, że sam zaoferował pozowanie do zdjęcia z nią, a w roli fotografującego wystąpił Aleksander Kwaśniewski. Magdalena, o czym już prezydenci nie wiedzieli, jest również na rusycystyce. Tym samym ta młoda Polka, studiująca jednocześnie amerykański i rosyjski, stała się przypadkowym, lecz symbolicznym widzem pierwszej europejskiej podróży przywódcy wolnego świata.
Syta Ameryka nie chce zmiany kierunku, tylko zmiany przywództwa. Pierwsze nominacje George’a W. Busha sugerują, że prezydent-elekt doskonale to rozumie, pamiętając zwłaszcza, w jaki sposób przyszło mu objąć Biały Dom. Niektórzy przewidują korektę w polityce zagranicznej, ale prognozy te mogą się okazać nietrafne. Tymczasem chmury zbierają się nad amerykańską gospodarką i gdyby przyniosły burze, zmienić się może bardzo wiele.