Na niektórych cmentarzach, zwłaszcza tych najbardziej znanych, nie ma już miejsc. Ale pogrzeby ciągle się odbywają.
Lasy pamięci to wciąż jeszcze funeralna nowinka. Dla jednych wyrażająca ekologiczne myślenie, a innym dająca możliwość racjonalnego sfinansowania pochówku. Dla socjologów zaś to realizacja pierwotnej potrzeby ludzkiej.
Najnowszy wyrok sądu w sprawie dzikiej likwidacji ewangelickiego cmentarza w Nowej Wsi Ełckiej tworzy ponury precedens: łatwo dojść do wniosku, że kara za zabytkowy cmentarz jest w Polsce tak niska, że opłaca się ją wpisać w koszty użytkowania działki.
Zasiłek pogrzebowy ma niebawem zostać podwyższony z 4 do 7 tys. zł. W największych miastach to wystarczy najwyżej na kawałek grobu.
Tablica ogłoszeń przy bramie zrujnowanego cmentarza w Nowej Wsi Ełckiej niesie przesłanie proboszcza: „Wierni, których Bóg powołał do siebie, oczekują tutaj na dzień zmartwychwstania”. Nieprawda – na nic nie czekają, bo proboszcz wyrwał ich z ziemi buldożerem.
Tu leży zawsze Świerzy – takiego epitafium zapragnął artysta. Za to poeta i tłumacz przeprosił na grobie za „kłopot”, czyli własną śmierć, a emerytowana nauczycielka chciała spoczywać pod ośmioma gwiazdkami. Dlaczego wygląd grobu nie jest obojętny nawet tym, którzy już nie żyją?
W Trzebini-Sierszy ruszała się ziemia. Ludzie mówili: byle nie na cmentarzu. Ale olbrzym ich nie posłuchał.
Mało kogo boli budowanie domów czy sklepów na cmentarzach. Zwłaszcza na niekatolickich.
Sąd warunkowo umorzył sprawę o znieważenie w 2016 r. nagrobku Bolesława Bieruta. Czy to koniec tradycji szanowania grobów?
Olbrzymie ziemno-kamienne konstrukcje stojące w lesie między wsią Góry i Ościsłowo w gminie Wilczyn mogą mieć nawet ponad 5 tys. lat, ale wystarczą 3 miesiące pozyskiwania węgla brunatnego, by znikły na zawsze.