„Czeski Raj”, najnowsza powieść Jaroslava Rudiša, jest książką dość cienką, którą czyta się nawet szybciej, niżby na to wskazywała jej skromna objętość.
Tak wkracza się do historii. I do popkultury – nawet jeśli koszulki z podobizną Hrabala sprzedają się głównie w Polsce.
Równo sto lat temu, 28 marca 1914 r., urodził się Bohumil Hrabal, jeden z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych czeskich pisarzy. Hrabal wydał kilkadziesiąt zbiorów opowiadań i powieści, w tym takie dzieła, jak „Czuły barbarzyńca”, „Postrzyżyny”, „Pociągi pod specjalnym nadzorem” i „Zbyt głośna samotność”. Wybitny portrecista Pragi i tamtejszych knajp, swobodnie przechodził od tematów ważkich do pozornie błahych. W jego książkach pojawiały się i historie, i piwiarnie, i koty, i polityka. Prozę Hrabala przetłumaczono na ponad 25 języków. „Jestem zapisywacz” – mówił o sobie.
Przedstawiamy w większości niepublikowane wcześniej w Polsce zdjęcia (z lat 1974–1989) autorstwa Milana Jankoviča, literaturoznawcy i fotografa. Wszystkie pochodzą z prywatnych zbiorów dziennikarki POLITYKI Justyny Sobolewskiej.
Godny spadkobierca gawędziarza Jaroslava Haška i mistrza miniatur Izaaka Babla.
Na ekrany naszych kin wchodzi film Jiriego Menzla „Obsługiwałem angielskiego króla”, nakręcony według książki Bohumila Hrabala. Tragikomiczna opowieść o małym człowieku i wielkiej historii pokazuje, jak bardzo różnimy się mentalnie od braci Czechów. Nasuwa też pytanie, która wersja dziejów jest bliższa rzeczywistości.
Jiři Menzel zakończył właśnie zdjęcia do ekranizacji słynnej powieści Bohumila Hrabala „Obsługiwałem angielskiego króla”. Im więcej czasu mija od tragicznej śmierci Bohumila Hrabala, tym większą popularnością cieszą się jego książki w całej Europie.
To jak w końcu było z tym Hrabalem? Wypadł z okna czy wyskoczył? Gdzie szukać klucza do zagadki jego śmierci: w jego książkach czy w biografii? Zapewne powrócą te pytania z okazji 90 rocznicy urodzin autora „Zbyt głośnej samotności”.
Jakże nagle i jakże mocno pokochali Pragę i jednego z jej piewców! Pisarz z Gdańska tak wczytał się w nadwełtawską prozę, że aż stworzył całą powieść-list do Bohumila Hrabala, świetnie wpisując się w styl adresata. Warszawska reżyserka wywiozła pół zespołu Teatru Współczesnego do Pragi, by nawdychać się tamtejszej atmosfery i przeszczepić ją na swoją scenę. „Czas już to powiedzieć – mamy do czynienia z sukcesem czeskiej kultury w Polsce” – obwieściła „Gazeta Wyborcza” z przesadą typową dla dzisiejszej doby, gdy media, miast relacjonować wydarzenia, starają się je kreować a priori.