Od tragicznej rzezi w Humaniu minęło 250 lat, ale pamięć o niej i całej hajdamaczyźnie (koliszczyźnie) wciąż kładzie się długim cieniem na polsko-ukraińskiej debacie o przeszłości.
Bronił Polski w najtrudniejszych czasach. Znalazł swe miejsce w hymnie. Przeszedł do złotej legendy, w której zapomniano o cieniach w życiorysie. 350 lat temu 16 lutego 1665 r. zmarł Stefan Czarniecki.
Gdyby Bohdan Chmielnicki - hetman zaporoski, przywódca powstania kozackiego przeciwko Rzeczpospolitej, bohater narodowy Ukrainy - rozstał się z życiem dziesięć lat wcześniej, zostałby przez dziejopisów niepodległej Ukrainy uznany za kolaboranta, wysługującego się polskim panom.
Poprzedzająca wybuch wojny z Kozakami zima początków 1648 r. była niezwykle łagodna. Przeszła niemal bez mrozów, za to z wielkimi deszczami. Huragany szalały na Mazowszu, Pomorzu, koło Wrocławia. Potem nadeszło niezwykle suche lato i ataki szarańczy, wyniszczające zbiory na Ukrainie. Głód zaczął zaglądać w oczy: fundamenty buntu położyła też przyroda.
Gdyby Bohdan Chmielnicki – hetman zaporoski, przywódca powstania kozackiego przeciwko Rzeczpospolitej, bohater narodowy Ukrainy – rozstał się z życiem dziesięć lat wcześniej, zostałby przez dziejopisów niepodległej Ukrainy uznany za kolaboranta, wysługującego się polskim panom.
O roku ów... Bynajmniej nie 1812, z marszem Napoleona na Moskwę, którym się kończy "Pan Tadeusz", lecz 1648, któremu przygląda się dziś ta Europa, do której ponoć idziemy. W czasie gdy my w 350 rocznicę wybuchu powstania Chmielnickiego, filmowym "Ogniem i mieczem" wystawiamy celuloidowy pomnik polskiemu piekłu na Ukrainie, to nasi zachodni sąsiedzi rozpamiętują zakończenie swojego własnego piekła - wojny trzydziestoletniej.