Ukraińcy zaczęli nieźle, ale jak skończą? Co zdecyduje o sukcesie rakietowych uderzeń na Rosję? Oto siedem kwestii, które będą teraz ważniejsze od wystrzałów. Warto mieć je z tyłu głowy.
Trzeba przyznać, że pociski rakietowe GMLRS odpalane ze starszych wyrzutni MLRS i nowszych HIMARS zmieniły obraz pola walki w Ukrainie. Jednak przy ATACMS-ach takiego przełomu już nie udało się osiągnąć. Dlaczego?
Pociski balistyczne MGM-140 zostały opracowane u schyłku zimnej wojny i nadal są bardzo groźne, bo dzięki dużej prędkości niezwykle trudno je zwalczać. Zapas właśnie płynie do Ukrainy. Co to zmieni na froncie?
Zaledwie jedną salwą pociski ATACMS przyniosły rekordowe straty rosyjskim bazom frontowych śmigłowców. Zniszczono ok. 20 maszyn, dziesiątki ludzi zostało rannych lub zabitych. Atak był zaskoczeniem.
Choć dostarczenie Ukrainie ATACMS-ów opisywane jest jako przekroczenie kolejnej „czerwonej linii”, nie zaowocowało żadną reakcją ze strony Rosji. Ale czy na pewno? Jakie Moskwa ma jeszcze narzędzia eskalacji konfliktu?
Potwierdziło się, że Ukraińcy zaatakowali rosyjskie cele z pomocą amerykańskich rakiet balistycznych ATACMS. Kolejna bariera czy, jak mówią Rosjanie: czerwona linia, została przekroczona. Kreml nie ma na to odpowiedzi.
Docierają informacje, że Amerykanie w kolejnej transzy pomocy przekażą Ukrainie kierowane balistyczne pociski rakietowe typu ziemia-ziemia AGM-140 ATACMS. Są niezwykle potrzebne, ale czy zmienią sytuację na froncie?
Działania bojowe trwają mimo zadeklarowanej 7 lipca pauzy operacyjnej. Najwyraźniej rosyjscy dowódcy bardzo się boją, że Ukraińcy przejmą inicjatywę i ruszą do kontrataku. Tymczasem czekamy niecierpliwie, aż pojawią się na froncie F-16, a może też ATACMS-y.