Dopóki w Polsce będzie trwał tak ostry i bezwzględny bój o teraźniejszość i przyszłość, tak naruszający ład demokratyczny i niszczący dialog, ba, niszczący jakąkolwiek rozmowę, dopóty będzie trwał bój o historię.
Obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w wykonaniu obecnej władzy nie przywracają historycznej prawdy, lecz fałszują rodzime dzieje. I lansują groźny model patriotyzmu.
W sobotę 23 lutego przez Hajnówkę przeszedł kolejny pochód narodowców czczących Romualda Rajsa „Burego”, tzw. żołnierza wyklętego. Maszerowali butnie pod opieką policji.
Maciej Świrski, jego Reduta Dobrego Imienia oraz Polska Fundacja Narodowa to dzisiaj główni bojownicy prawicowej walki ze „zniesławianiem narodu”. Nas podatników sporo to kosztuje: pieniędzy i wstydu.
W 1946 roku „Bury” ze swym oddziałem przeprowadził pacyfikację kilku miejscowości w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkałych przez prawosławną ludność białoruską.
Trudno wyjaśnić ogromną rolę, jaką przypisuje się Żołnierzom Wyklętym w nowych podręcznikach do historii. Ich dzień figuruje obok 3 maja i 11 listopada jako najważniejsze święto państwowe.
Zakończony właśnie IX Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci pokazuje nową wizję historii Polski. Prowadzi ona od męczeńskiej śmierci z rąk niemieckich lub ubeckich wprost do zmartwychwstania Narodu Polskiego.
To były cztery dni filmów, prelekcji i koncertów. Nowa historia Polski ma zacząć się w 1945 r. i skupiać na zaszczuciu polskiego żołnierza – Chrystusa narodów – przez bolszewicko-żydowskich oprawców.
Rozmowa z prof. Rafałem Wnukiem, historykiem, o micie wyklętych, czyli szantażu patriotycznym, który zniekształca naukę i dzieli społeczeństwo.