Społeczeństwo

Szczyt wszystkiego

Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy opowiadają o swoim pierwszym zimowym wejściu na Mount Everest przed trzydziestu laty.
Trasa zimowej wyprawy na Mount Everest w 1980r.Krzysztof Wielicki/Materiały prywatne Trasa zimowej wyprawy na Mount Everest w 1980r.

Łukasz Długowski: – Ukradliście panowie to wejście?

Krzysztof Wielicki: – Komu?

Ralf Dujmovits, niemiecki himalaista, przez pewien czas twierdził, że temu, kto mógł to zrobić bez tlenu. W 1987 r. dokonał tego Szerpa Ang Rita.

Leszek Cichy: – Ale przecież my nikomu nie mogliśmy ukraść tego wejścia, bo nikt przed nami nie myślał o tym, żeby wspinać się na Everest zimą, tym bardziej bez tlenu!

Skąd tyle hałasu o ten tlen? Wspinaczka z tlenem jest oszustwem?

L.C.: – Nie, nie jest oszustwem. Niektórych dróg nie da się bez niego pokonać.

Półtora roku wcześniej Reinhold Messner z Peterem Habelerem udowodnili, że bez tlenu można wejść na Mount Everest.

L.C.: – Ale nie zimą! Wejście na najwyższą górę świata zimą było tak karkołomnym przedsięwzięciem, że oczywistością było korzystanie z tlenu.

K.W.: – Dokonanie Habelera i Messnera wtedy jeszcze nie było oczywiste. Nadal toczyły się dyskusje, czy rzeczywiście nie używali tlenu. Pojawiły się sprzeczności w relacji Szerpów oraz ich samych. Fakt, że oni weszli na Everest bez tlenu, został zaakceptowany dopiero w latach 80. Na przełomie 1979/80 r. nadal żyliśmy w świadomości, jaka panowała w środowisku przez ostatnie 25 lat: na Everest nie da się wejść bez tlenu. Z butlami zresztą wspinali się najwięksi – George Mallory, pierwszy eksplorator góry, Hillary z Tenzingiem i wszyscy inni.

L.C.: – Wszystkie wyprawy, które już po osiągnięciu Messnera i Habelera wspinały się nowymi drogami, używały tlenu. Było tak trudno, że trzeba było go używać. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że gdyby Everest był tylko o 400 m wyższy, nikt nie mógłby na niego wejść bez tlenu.

Polityka 8.2010 (2744) z dnia 20.02.2010; Ludzie i obyczaje; s. 96
Reklama