Aktualności

W cenie biletu

Gdy powróciliśmy z grupą znajomych z naszej pierwszej w życiu wyprawy do Londynu, bliscy oczekiwali od nas opowieści o zmianie królewskiej warty i obowiązkowych zdjęć z Big Benem lub choćby w czerwonej budce telefonicznej. Zawiedliśmy wszystkich.

– Nie byliście pod pałacem Buckingham?

– No nie…

– To co zwiedzaliście?

– Dworce, stacje metra, Tate Modern, Lloyd’s Building i pawilon Serpentine.

Nasza grupa była równie mocno zorientowana na architekturę, co ograniczona budżetem, więc nic dziwnego, że marszruta obejmowała wszystko, co można w miarę szybko, bezpłatnie lub co najwyżej kosztem zakupu karty Oyster obejrzeć w Londynie. A że w tej koncepcji mieścił się i Norman Foster, i Richard Rogers, i Frank Gehry, i Herzog & de Meuron, nic więcej do szczęścia nam nie było potrzebne.

Wspominam ten wyjazd dlatego, że to chyba wtedy doszłam do wniosku, że dworce, które i tak wpisują się w nasze wakacyjne trasy, są zdecydowanie niedocenianymi atrakcjami turystycznymi. Znaleźć tam można i wielką architekturę, i nie mniej wielką sztukę.

Na przykład dworzec Warszawa Centralna. Z zewnątrz wydaje się niepozorny, a przecież to największy dworzec kolejowy w Polsce – ma powierzchnię 90 tys. m²! Ten modernistyczny majstersztyk projektu Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka mimo swojej skali pozostaje niedościgłym wzorem tego, jak powinno się projektować podobnego rodzaju obiekt, by bez trudu się w nim odnaleźć. Szkoda, że postpandemiczno-inflacyjny kryzys ogołocił go znacznie z jego gastronomiczno-usługowej oferty – czekam jednak wytrwale, by ktoś, mając w pamięci choćby mediolański Stazione Centrale, uznał wreszcie, że świetnie skomunikowana powierzchnia w środku miasta aż prosi się o modne restauracje i bary, do których łatwo dotrzeć i z których łatwo wrócić do domu nocnym autobusem. Na marginesie: przywołane gigantyczno-asyryjskie dzieło Ulisse Stacchiniego nawet nieźle komponowałoby się z socrealistycznym szykiem XXL spod ręki Lwa Rudniewa, autora Pałacu Kultury i Nauki, ale to już fantazja na miarę „Architektury władzy” Dejana Sudjica.

Salon 18/2024 (100222) z dnia 24.06.2024; Felieton; s. 10
Reklama