W średniowieczu na porządku dziennym była kąpiel w rzece, ale co bogatszym dostarczano deszczówkę, którą w domowym zaciszu spłukiwali z ciała miksturę z piasku i ziół. W połowie XVI w. pojawiły się pierwsze pompy do zasilania wodociągów i sto lat później z żeliwnych rur płynęła już woda do Wersalu, a niedługo potem do bogatych paryskich mieszkań. Ale rozwój systemów wodociągowych i kanalizacji przypadł na wiek XIX. Pojawiają się umywalki, wanny i... łazienki.
Najstarszą wannę odnaleziono w pałacu w Knossos. Była nieduża, kamienna, ale głęboka i bogato zdobiona. W rzymskich łaźniach dominowały wykuwane w marmurze, w Grecji robiono je z terakoty. Antyk do higienicznych rytuałów przykładał dużą wagę. Wieki średnie je ignorowały, moczenie się w wodzie uznały za próżne i przyczynę wszelakiego zła. W renesansie pokutowało przekonanie, że myć należy się nie za często i tylko te części ciała, które widać. W okresie baroku kąpiel zastępowano perfumami i pudrem.
Higiena zaczęła wracać do łask w połowie XVIII w. Zwykle odbywała się w salonie, do którego wstawiano cebrzyk. To się zmieniło w XIX w., kiedy John Michael Kohler pokrył emalią żeliwne poidło dla koni, postawił na czterech ozdobnych nogach i sprzedał jako wannę. Szybko doceniono niezwykłą trwałość nowatorskiego sanitariatu.
Prymitywny natrysk pojawił się w łaźniach w formie kilku dysz, przez które wlewano wodę, a ta kapała na kąpiącego się. Bardziej nowoczesną wersję skonstruował w 1863 r. Vincent Priessnitz, austriacki zwolennik uzdrawiania wodą. Budował drewniane rynny, z których lecznicza strużka prosto ze źródła spływała na pacjenta.
Kiedyś toalety nie były miejscem dyskretnym. Sedesy ustawiano naprzeciwko siebie, aby korzystający mogli rozmawiać, a damskie od męskich oddzielono dopiero w XIX w. Pierwszą spłukiwaną toaletę wymyślił w XVI w. angielski poeta John Harington, dla ciotki – Elżbiety I. Ale się nie przyjęła. Wszystko zmieniło się w 1905 r., kiedy firma Geberit opatentowała pierwszą spłuczkę toaletową.