Laminat ze zmielonych muszli małży i skrobi ziemniaczanej? Płytki podłogowe z grzybni, odpadów po zbiorach bawełny i kukurydzy, zużytych, zmielonych ziaren kawy i słomy ryżowej? Sto rodzajów materiałów budowlanych naturalnego pochodzenia, wykonanych między innymi z alg, konopi, mchu, młóta browarnianego, skorupek jajek, a nawet popcornu posłużyło Pascalowi Leboucq i Lucasowi de Man do stworzenia domu-instalacji, którą chce udowodnić, że już teraz możemy budować i wyposażać nasze domy inaczej, ograniczając niekorzystny wpływ branży na klimat. Efekty pracy Belgów do końca października można oglądać w Westerlo pod Antwerpią na terenie tamtejszego centrum zrównoważonego rozwoju i innowacji w budownictwie (Kamp C).
Zapomniane odmiany
Nazwę projektu „The Exploded View Beyond Building” można przetłumaczyć jako „widok rozstrzelony obiektu będącego czymś więcej niż tylko budynkiem”. Jest to rodzaj rysunku technicznego, na którym komponenty narzędzia lub urządzenia przedstawione są w pewnym dystansie od siebie nawzajem, w tym wypadku po to, by pokazać poszczególne materiały. Bo na dom w Westerlo złożyła się praca ponad setki wytwórców, na przykład wspomniany BioLaminaat zrobiło Studio HuisVeendam, zaś płytki – Mogu. A czemu projekt Belgów to coś więcej niż budynek? Nowe technologie i cyrkularne metody konstrukcji oznaczają absorbcję CO2 (zamiast emisji) i nie tylko mniej odpadów (są one traktowane jak surowiec), ale też mniej toksycznych substancji, takich jak formaldehydy wykorzystywane w farbach, klejach, piankach, płytach paździerzowych, papie. W konsekwencji to także mniejsze ryzyko chorób cywilizacyjnych, na przykład astmy oskrzelowej. Za to więcej nowych miejsc pracy i łańcuchów dostaw, wsparcie dla małych gospodarstw rolnych i wiosek rybackich, bardziej zintegrowane społeczności lokalne.