Jak rodzą się pomysły wystaw?
Barbara Banaś: Bywa rozmaicie. Oczywiście najistotniejsza jest dla muzealników praca z własnymi zbiorami i ich prezentacja. Działania badawcze finalizują się w postaci wystawy, której podstawą są obiekty z naszych zbiorów oraz wiele eksponatów dopożyczanych z innych kolekcji. W ten sposób realizujemy nasze zadania statutowe. Jednak równie często przyjmujemy propozycje z zewnątrz, wchodzimy we współpracę i koprodukcję, zwłaszcza przy dużych i kosztownych przedsięwzięciach wystawienniczych. Powstają wtedy tzw. wystawy wędrujące – przypomnijmy choćby prezentację dzieł Henry’ego Moore’a w 2018 roku w Centrum Rzeźby w Orońsku, Muzeum Narodowym we Wrocławiu i Muzeum Narodowym w Krakowie. Widzowie mieli okazję te same obiekty oglądać w trzech różnych aranżacjach, w różnych przestrzeniach. W każdej destynacji te dzieła wybrzmiały nieco inaczej.
Wojciech Fałkowski: W lipcu zaprosimy na wystawę o narodzinach włoskiego renesansu. To efekt naszego wewnętrznego konkursu, przeprowadzonego wśród kustoszy Zamku Królewskiego. Jeden z nich przedstawił taki właśnie pomysł. Będzie to pierwsza w historii polskiego muzealnictwa tak szeroka i przekrojowa wystawa, poruszająca temat dotyczący dziejów całej kultury europejskiej. Często pomysły są też związane z rocznicami. Na przykład ubiegłoroczna wystawa monograficzna Bernarda Belotta, zwanego u nas Canalettem, miała uczcić jubileusz jego 300. urodzin.
Katarzyna Nowak: Misją muzeum Manggha jest promocja kultury i sztuki Japonii i Dalekiego Wschodu. Wiele pomysłów mamy własnych, ale jako instytucja zajmująca się relacjami polsko-japońskimi realizujemy też projekty, których inicjatywa wychodzi od strony japońskiej.