W czasie pandemii instytucje sztuki w Polsce, podobnie jak na całym świecie, zamykane były kilkukrotnie. Pracownicy sektora kultury podjęli wiele wysiłków, by mimo ograniczeń dostęp do sztuki mógł wypełniać nam czas między gromadzeniem zapasów środków dezynfekujących, rejestracją na kolejne dawki szczepionki a nielegalnymi spacerami do piekarni.
Muzealne strategie docierania do widzów w dobie pandemii objęły przede wszystkim digitalizację i udostępnianie zbiorów w formie cyfrowej. Jedną z pionierskich prób przeniesienia doświadczenia wizyty w muzeum do sfery online była ekspozycja Polska. Siła obrazów, przygotowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie w formie wirtualnego spaceru.
Pod natłokiem hasztagów
Na podobny krok zdecydowały się również inne instytucje, w tym stołeczna Zachęta, która proponowała zwiedzanie wystaw w ramach programu #ZachętaOnline. Do sal wystawienniczych zajrzeć można było nawet przez okulary VR, które gwarantować miały intensyfikację immersyjności cyfrowego doświadczania sztuki.
Muzea uaktywniły się też w mediach społecznościowych oraz na popularnych kanałach streamingowych, gdzie udostępniały materiały o tematyce artystycznej oraz stawiały wyzwania typu „odtwórz scenę z obrazu w domowym zaciszu”. Rosnącą popularnością w czasie lockdownu cieszyła się aplikacja DailyArt (ponad milion pobrań od 2012 roku), której mottem są słowa Pabla Picassa „Sztuka czyści duszę z codziennej warstwy kurzu”.
Szturm na wystawy
Zniesienie obostrzeń dotyczących dostępności muzeów pokazało jednak, że Polacy preferują tradycyjny kontakt ze sztuką. Oglądanie obrazów, nawet w maseczce, wciąż jest atrakcyjniejsze niż studiowanie reprodukcji w piżamie. Masowy powrót do muzeów i galerii to zresztą trend ogólnoświatowy.