Jesteśmy świadkami rewolucji estetycznej. Ogród naturalistyczny, który funkcjonował już od XVIII wieku w kontrze do uporządkowanych założeń barokowych, dziś przeżywa drugą młodość. Ale to już nie jest zabieg stricte estetyczny, odwołujący się do romantycznych wyobrażeń tego, co kojarzymy z naturą. Pojawiły się dodatkowe, głębsze warstwy – mówi Patryk Zaręba, partner w pracowni RS Architektura Krajobrazu, która jeden z pierwszych współczesnych parków naturalistycznych w stolicy stworzyła w 2018 roku na placu Powstańców Warszawy. – Podkreśla się znaczenie ekologiczne takich założeń i ich rolę w przyrodzie: wpływ na retencję wód opadowych, bioróżnorodność, redukowanie miejskich wysp ciepła. Staramy się przywrócić do pierwotnego sposobu funkcjonowania układ, który sami wcześniej rozregulowaliśmy – dodaje projektant.
Tam, gdzie sucho
W naturalistycznych, czyli naśladujących naturę ogrodach unika się prostych linii i monokultur, ceni gatunki rodzime, nierzadko zbyt zwyczajne, by wcześniej zwróciły czyjąkolwiek uwagę. O ile kiedyś dostosowywano teren do wymarzonych roślin, o tyle dziś dobiera się rośliny do zastanych warunków. Sztandarowym przykładem może tu być Le Jardin Sec, dosłownie „suchy ogród”, którym od blisko 40 lat zajmuje się Olivier Filippi we francuskim Mèze. W regionie śródziemnomorskim rośnie ponad 25 tysięcy odmian roślin odpornych na suszę, z czego uprawia się zaledwie kilkaset. Filippi próbuje w pełni wykorzystać całą tę imponującą rozmaitość, wyjść poza ograny duet rozmarynu i lawendy. W jego ogrodzie większość roślin, z dumnym wyjątkiem włoskich cyprysów i sosen pinii, sięga człowiekowi najwyżej do pasa. Suchy ogród i szkółkę Filippiego można zwiedzać i na własne oczy zobaczyć, jak uprawiana tam zieleń naśladuje śródziemnomorską przyrodę.