Lasek Buloński był miejscem, gdzie zamożni Paryżanie umawiali się z kurtyzanami, by móc po kryjomu zdejmować z ich rąk wonne rękawiczki. Za dnia pełne rodzinnych pikników i spacerów, nocą ukrywało wielkomiejskie grzechy, by o poranku nasiąkać świeżą krwią po pojedynkach. Nic dziwnego, że tak je kochali literaci. Tam Gustave Flaubert wysyła na nocną schadzkę Fryderyka i Rozanetę w swojej „Szkole uczuć”. Pachołkowi D’Artagnana z „Trzech Muszkieterów” tamtejsze drzewa przypominają kościoły ogromne, taki czuje niepokój. Emil Zola właśnie w Lasku buduje kosmiczny paradoks. Każe swojej bohaterce, metresie Nanie, obstawiać na wyścigach wszystkie konie poza młodą klaczą, która jest jej imienniczką. Gdy klacz jednak wygrywa, Nana wpada w euforię, słysząc, jak tłum skanduje jej imię. Zupełnie nie czuje ciężaru złej wróżby, który właśnie nad nią zawisnął. Oprócz hipodromu były w Lasku Bulońskim jeziora, wodne kaskady, zieleń w stylu angielskim. Pływano łodziami, latem defilowano konno, a zimą – na łyżwach.
Dziś te zielone tereny czynią z 16. arrondissement największą dzielnicę w mieście. Jest droga, podobno spokojna, śpi w zakolu Sekwany jak w przeskalowanej kołysce. Główną zabudowę tworzą tu wysokie nawet na sześć pięter kamienice o mansardowych dachach. Licowane blokami jasnego kamienia, ozdabiane balustradami balkonów z kutego żelaza mają wielkie okna i niebotyczne sufity. To pamiątki po baronie Haussmannie, który w XIX w. przebudował miasto, burząc kilkanaście tysięcy średniowiecznych domów i zastępując labirynt uliczek reprezentacyjnymi bulwarami.
Sypialnia na wodzie
16. dzielnica zaczyna się za Łukiem Tryumfalnym i ciągnie szerokimi alejami, ale wciąż można w niej znaleźć wąskie i ślepe zaułki – krzywe wyrostki w racjonalnej sieci ulic.