Chętnie wracamy do rozwiązań z przeszłości. Kojarzą się z epoką, gdy życie było mniej skomplikowane (złudzenie), kwestie światopoglądowe raczej jednoznaczne (jeszcze większe złudzenie), a czas nie gonił aż tak (to może być prawdą). Wizja postępującej technicyzacji skłania do ucieczki w idealizowane „objęcia natury” i prostotę. Ten trend zaznacza się wyraźnie w wystroju wnętrz. Wiele osób pragnie aranżacji dających efekt spokoju, naturalności i psychicznego bezpieczeństwa. Dobrym do tego środkiem/materiałem jest drewno. Wydaje się uniwersalne, jeśli chodzi o estetykę, do tego ciepłe i przyjemne w dotyku. Wraz z upływem lat nabiera stylowej patyny. Wprawdzie jest wrażliwe na wodę i zmiany wilgotności, lecz nawet w łazience można mieć salonowy parkiet w klasyczną jodełkę i ściany wyłożone boazerią o kwadratowych podziałach, przywodzącą na myśl zabytkowe rezydencje angielskie.
Jednak w pomieszczeniu, w którym leje się dużo wody (choć na szczęście coraz mniej, dzięki ekologicznym rozwiązaniom stosowanym w nowoczesnej armaturze i sprzętach sanitarnych), trzeba pamiętać o praktycznej stronie pomysłu tak pociągającego estetycznie. Stosowane w łazience czy pokoju kąpielowym drewno musi być twarde i odporne na zniekształcenia.
Najbardziej wodo- i grzyboodporne są gatunki egzotyczne: tek, merbau, iroko, lapacho, cachà. Owe pożądane właściwości związane są z obfitą zawartością substancji garbnikowych i żywic. Ponadto drewno egzotyczne cechują duża gęstość i wysoka stabilność. Nie powinno się więc łatwo wypaczać, choć i tak warto je zabezpieczyć: najpierw impregnatem chroniącym przed wnikaniem wilgoci, następnie środkiem ochronno-dekoracyjnym. Na tym etapie najczęściej wybiera się lakier lub olej. Ten pierwszy nie jest jednak szczególnie polecany, zwłaszcza jeśli tworzy połyskliwą powierzchnię.