Theo Jansen tworzy nie tylko kinetyczne konstrukcje, które nieustannie testuje i poprawia, ale też ich historię. Zapisuje dzieje stworzonego przez siebie gatunku. Z niezwykłą pieczołowitością dokumentuje kolejne etapy rozwoju, fotografuje i zachowuje ślady osobników, które zostały brutalnie wyeliminowane przez ewolucję. Twierdzi, że jest twórcą nowych form życia. Nazywa je „strandbeest”, co w języku niderlandzkim oznacza „stworzenia plażowe”.
W młodości Theo studiował fizykę na Uniwersytecie Technicznym w Delft w Holandii, jednak swoje zainteresowania skierował ku sztuce, a dokładnie w stronę niekonwencjonalnych działań performatywnych. Lektura książki „The Blind Watchmaker” brytyjskiego biologa ewolucyjnego Richarda Dawkinsa rozbudziła w nim marzenie, aby stworzyć nowy gatunek i kontrolować jego ewolucję. To marzenie, w połączeniu z obserwacjami wybrzeży Morza Północnego, sprawiło, że całą swą energię poświęcił stworzeniu dzieła totalnego – dzieła, które stało się sensem jego życia.
Ogromne, poruszające się samodzielnie konstrukcje podróżowały już po całym świecie. Były w Melbourne, Buenos Aires, Paryżu, Madrycie, Londynie, Tajpej, Nagasaki. W roku 2015 spacerowały po plażach Miami – podczas Art Basel, jednych z największych targów sztuki nowoczesnej na świecie.
W 1990 r. bacznie przyglądał się poziomowi Morza Północnego, które wydawało się podnosić – z każdym przypływem wdzierać się coraz głębiej w ląd, sukcesywnie anektując plaże. Powszechnie wiadomo, że Holandia – kraj, którego znaczna część to depresja – od zawsze walczy z żywiołem morskim. Jansen zaczął więc szukać sposobu na przenoszenie piasku z plaży i tworzenie samoodnawiających się wydm ochronnych.