Dla Lidii Dańko, artystki, fotografki, założycielki bloga Domy na linii, poświęconego przedwojennej architekturze na linii otwockiej, czas spędzony w dawnej willi Goldszajdera w Józefowie, wybudowanej w stylu świdermajer, należał do najlepszych w życiu. Były lata 90., w rozległym, drewnianym domu ulokowała się szkoła podstawowa. Lidia uczyła plastyki. Dom miał dwupiętrowe werandy, kolumny tarasowe i przeszklony ganek. Dziś po perełce stylu nie ma śladu. Na szczęście, historia przybiera czasem inny obrót.
Budujący przykład
Niemal w ostatniej chwili udało się uratować gmach pensjonatu Abrama Gurewicza w Otwocku. Obiekt unikatowy nie tylko z powodu gabarytów (powierzchnia użytkowa 2700 m²), które czynią z niego jeden z największych drewnianych kompleksów w Europie. W jego historii, jak w soczewce, skupia się opowieść o przeszłości Otwocka. Podczas wojny luksusowy pensjonat Niemcy zajęli na swoją kwaterę i szpital dla Luftwaffe. Gdy w 1944 r. miasto zajęła Armia Czerwona, ulokowano w nim szpital NKWD. W roku 1948 Gurewiczowie sprzedali nieruchomość i zabudowania gospodarcze Warszawskiemu Zarządowi Samorządowemu. W latach 1960–1994 gmach funkcjonował jako liceum pielęgniarskie i początkowo utrzymywał standard, a uczennice miały wrażenie, że są w lepszym świecie – wysokie sufity, kaflowe piece, komfortowe łazienki, przeszklone werandy. Wreszcie park pełen krzewów i kwiatów. Potem budynek zaczął popadać w ruinę na skutek butwienia, naciekania i zagrzybienia. Bo poważnych remontów nie przeprowadzano tu w ogóle. Do środka, ze względów bezpieczeństwa, nie wolno było wchodzić.
W 2014 r. starostwo powiatowe wystawiło nieruchomość na sprzedaż. Kupiło ją trio inwestorów: Jan Majdecki, Maciej Olesiński i Piotr Sójka. Nabywcy przyznają, że wielokrotnie wydawało im się, iż porwali się z motyką na słońce. Powzięty w 2015 r. projekt wydawał się na opak i ze zdrowym rozsądkiem, i trzeźwym myśleniem ekonomicznym.
Remont trwał pięć lat, postępy można było śledzić na stronie Ratujmy Gurewicza, a potem – Nowy Gurewicz. Projekt renowacji przygotowała Grupa 5 Architekci. A zadanie było niezwykle ambitne: chodziło nie tylko o uratowanie gmachu wpisanego w 1979 r. w rejestr zabytków oraz ulokowanie w nim prywatnej kliniki z szeregiem nowych funkcji, ale także odtworzenie pomieszczeń otwartych dla wszystkich: restauracji, sali klubowej z przeznaczeniem na konferencje, oraz wprowadzenie nowych, choćby kawiarni z wyjściem na parkowy ogród, również całkowicie zrewitalizowany. Zuchwałe i wyczerpujące przedsięwzięcie postawiło w stan alarmu inwestorów, architektów, konstruktorów i ponad 30 konserwatorów. Ale wszyscy, jak mówią Krzysztof Mycielski i Konrad Zelent z Grupy 5 Architekci, mimo skali wyzwania czuli się uwiedzeni zabytkiem wzniesionym w nadświdrzańskiej konwencji.
Styl nabierał kształtu przez kilka dekad, a za symboliczny początek uważa się powstanie w 1880 r. kolonii letniskowej Brzegi po obu stronach rzeki Świder. Był to romantyczny projekt Elwiro Michała Andriollego, syna Włocha i Polki, uczestnika powstania styczniowego, genialnego rysownika (autor najsłynniejszych ilustracji do „Pana Tadeusza”). Artysta kupił ok. 200 ha (między Otwockiem i Józefowem) i drogą rzeczną sprowadził z Warszawy 14 gotowych „dworków”, które służyły za pawilony na Wystawie Przemysłowo-Rolniczej. Równolegle na terenie posiadłości stają kolejne domy projektu samego Andriollego: w tym jego własny oraz kilkanaście innych – na wynajem. Czerpiąc z motywów charakterystycznych dla domów w szwajcarskich Alpach i rosyjskich dacz, nadał budynkom wyróżniający się styl, który zaczęli naśladować inni inwestorzy stawiający wille na linii otwockiej, a który już w XX w. Konstanty Ildefons Gałczyński nazwał świdermajerem (kojarząc Świder z biedermeierem).
Ocalić przeszłość
Niewiele urokliwych budynków z tamtych lat miało takie szczęście jak Gurewicz. Ale i nie wszystkie spotkał los willi Goldszajdera z opowieści Lidii Dańko. Większość tkwi w zawieszeniu. Ich stan nie pogarsza się drastycznie, ale i nie odzyskują świetności, na jaką by zasługiwały. Zwłaszcza że twórcami niektórych byli Władysław Marconi czy Stefan Szyller (autor budynków Politechniki Warszawskiej, dekoracji Mostu Poniatowskiego). Dom tego ostatniego szczęśliwie się zachował – stoi przy ul. Kościuszki 19 w Otwocku. Jednym z tych, które się nie rozpadają, ale ich widok nie cieszy, jest drewniany pensjonat wybudowany w 1895 r. przez felczera Józefa Przygodę, dziś w rękach prywatnych. Od roku 1907 miał status sanatorium przeciwgruźliczego dla Żydów, które prowadził syn Władysław. Centrum życia stanowiły leżalnie, gdzie się wygrzewało i leczyło wdychaniem suchego powietrza przesyconego zapachem sosen.
Decyzją wojewódzkiego konserwatora z roku 2017 w rejestr zabytków wpisano 176 obiektów z Otwocka, Świdra, Józefowa i dawnych letniskowych miejscowości (dziś w obrębie dzielnicy Wawer): Falenicy, Miedzeszyna, Radości, Międzylesia, Anina. Według spisu z tegoż roku domów reprezentujących styl świdermajer jest ok. 400 (spośród prawdopodobnie kilku tysięcy istniejących przed 1939 r.). Wydaje się, że niewiele. Ale czy budynki „na lato” miały w ogóle szansę przetrwać wiek, czasem dłużej? Okazuje się, że są nawet takie, które możemy podziwiać w stanie niemal niezmienionym. Fanpage SWIDERMAJER.INFO poleca uwadze kilka, np. willę Podole wybudowaną przez Franciszka Podolskiego w Otwocku, od 1895 r. własność jednej rodziny, i Snitkówkę Izydora Snitko-Pieszko, perłę Anina. Przykłady znajdziemy też na blogu Lidii Dańko.
Pomyślnie zakończyła się renowacja willi Bajka w Radości. Pozostawiono oryginalny rozkład pokoi, oszkloną werandę, ceramiczną dachówkę. Budynek – dziś dom wypoczynkowy i przestrzeń eventowa – odbiega nieco od świdermajera, bo Henryk Kowalski, który go postawił, ukończył studia techniczne w Petersburgu i bardziej inspirował się Pałacem Zimowym niż schroniskami w Alpach.
Trwałe piękno
Pierwsze nowe domy nawiązujące do lokalnej architektury stanęły w roku 2008 w Świdrze. Twórcy sięgnęli do tych samych snycerskich wzorników, co ich poprzednicy, korzystali z tych samych poradników. Z uznaniem patrzymy na jedną z ostatnich realizacji – okazałą willę Brzegi w Józefowie, mieszczącą restaurację. Projekt przygotowała aktywna od lat na linii otwockiej firma Marka Przepiórki. Obiekt przyciąga uwagę kolorystyką, formą pięknie harmonizuje z otoczeniem, jak pierwotne wille w nadświdrzańskim stylu.