Alicja Napiórkowska dorastała w Sosnowcu, w blokowisku. Miała swój pokój, a w nim własny świat. Program minimum wszedł jej w krew – niewiele potrzebuje, jest świetnie zorganizowana. Woli mniejszą przestrzeń, ale dopracowaną w każdym detalu, urządzoną rzeczami bardzo dobrej jakości, z ciekawą historią. Stworzenie miejsca, w którym dobrze się czuje, które sprawia jej przyjemność, inspiruje, sprzyja twórczej pracy – jest dla niej fundamentem dobrego życia.
Przystań jak w Paryżu
W Warszawie zamieszkała w zabytkowej kamienicy, w samym centrum. Kameralna garsoniera i mała, zżyta ze sobą społeczność sąsiedzka, artystyczne powinowactwo dusz. – Nowoczesne budownictwo nie współgra ze mną – mówi Alicja. – Lubię schować się w świecie, którego już nie ma. Ciche podwórko, skrzypiące schody, mury z cegły – to wszystko przekłada się na mój komfort i nastrój do pracy.
Alicja jest stylistką, ubiera ludzi. Pracowała przy dużych produkcjach telewizyjnych i teatralnych. Otworzyła Image House, czyli miejsce, w którym z rynku wtórnego można kupić ubrania pochodzące z kolekcji największych domów mody. Jego charakter tworzą „ludzie świadomi, stylowi, którzy cenią jakość i najlepsze krawiectwo”. Oprócz mody Alicja ma jeszcze śpiew, przygotowuje materiały na własną płytę jazzową. Mieszkanie często wypełniają dźwięki starego pianina.
„Piechota, rower” – tak definiuje swój styl życia w mieście. Na luzie. Zielony Jazdów, Dolina Szwajcarska, park przy Teatrze Buffo to codzienne ścieżki Alicji na spacery z psem (znalazła go kilka lat temu w lesie i od tamtej pory ona i Wincent są nierozłączni). Dłuższe dystanse pokonuje na starej, holenderskiej damce. Ale tu wszędzie ma blisko.