Z takim widokiem za oknami trudno konkurować. A jednak betonowe schody w salonie zapadają w pamięć. Wyeksponowane na tle ściany książek dominują i przypominają, że architektura wnętrz też jest sztuką.
Są to tzw. schody kacze albo rzymskie, strome, o dużym kącie nachylenia. Prowadzą na zielony taras na dachu. Wchodząc po naprzemiennych trepach, widzimy na szczycie prostokąt nieba w przeszklonych drzwiach. Schody zaprojektował architekt Jarosław Kubicki, przyjaciel gospodarzy – Katarzyny i Andrzeja Horawów. Ciekawe, czy wiedział, że w podwórzu funkcjonowała kiedyś miejska wytwórnia betonu.
Oba elementy schodów odlano w całości. Potrzebny był dźwig, by przez otwór w dachu wstawić je do środka. Było to możliwe jedynie na etapie budowy. A właściwie nadbudowy, już drugiej w historii tej magistrackiej kamienicy. Wzniesiona w 1914 r. jako jednopiętrowa wkrótce doczekała się kolejnej kondygnacji. A w 2017 r. – jeszcze trzech. Ostatnią nadbudowę połączono z modernizacją i gruntownym remontem budynku. Projekt wyszedł z pracowni CUBE Architekci Kubicki Mizieliński. Zrealizowała go spółka VIVARTIS.
Katarzyna Ferworn-Horawa jest absolwentką warszawskiej ASP, Wydziału Architektury Wnętrz. Po piętnastu latach pracy porzuciła architekturę dla malarstwa i filozofii. Ale mieszkanie dla siebie i swojej rodziny zaprojektowała sama. To nieczęsta sytuacja, że inwestor jest jednocześnie projektantem. Często w kilku osobach. Pomysły trzeba negocjować z rodziną. Bywa to trudne. Tu jednak nie widać przeciągania liny i kompromisów. Są radykalne decyzje i jest rozmach.
Salon z kuchnią i jadalnią oraz holem wejściowym to jedna przestrzeń, szeroko otwarta na zewnątrz. Każde z dwóch okien ma 3 x 6 m. Wydaje się, że wystarczy krok z balkonu, by znaleźć się w ogrodzie na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej.