Zasadnicza dysproporcja. Jest wielka dysproporcja we wzajemnych stosunkach między Kościołem rzymskokatolickim a masonerią (wolnomularstwem, sztuką królewską). Rzecz jednak nie tyle w dysproporcji ilościowej, choć jest ona znaczna: 1,2 mld katolików wobec 6 mln wolnomularzy. Niekoniecznie też natury strukturalnej, choć Kościół tworzy scentralizowaną i zhierarchizowaną instytucję o zasięgu światowym, podczas gdy masoneria to mgławica kilku tysięcy niezależnych organizacji o ustroju demokratycznym i zasięgu co najwyżej państwa, prowincji lub stanu. Nie ma tu ani papieża, ani soboru, ani nawet jednej książki adresowej; różnice ideowe pomiędzy wielkimi lożami (czy tzw. wielkimi wschodami) są – mimo wspólnych fundamentów – znacznie głębsze niż pomiędzy różnymi odłamami chrześcijaństwa.
Zasadnicza różnica i wynikająca stąd dysproporcja wiąże się z faktem, iż stosunek masonerii do Kościoła jest pochodną jego nastawienia wobec wszystkich religii oraz wszystkich form ich organizacji. Stosunek ten wynika wprost z etyki wolnomularskiej; nie ma tu – ex principio – jakiejś specjalnej wykładni dotyczącej konkretnego Kościoła. Inaczej druga strona tej relacji: od czasów pontyfikatu Klemensa XII (1730–40) papiestwo dopracowało się ogromnej liczby dokumentów i enuncjacji różnej rangi, dotyczących tylko i wyłącznie wolnomularstwa. Próbę opisu i interpretacji tego fenomenu zacznijmy od wolnomularstwa.
Masoneria wobec religii. Wolnomularstwo nigdy nie było i nie jest – jak podejrzewają jego wrogowie – sektą albo zawoalowaną religią. Było i jest szerokim oraz zróżnicowanym wewnętrznie ruchem społecznym, którego fundament stanowi inicjacyjny charakter: zasady i idee masonerii są przekazywane podczas obrzędu wtajemniczenia.